Twoje dziecko nie lubi słuchać opowiadań i bajek, które mu czytasz? Nic dziwnego, skoro jest tylko biernym słuchaczem, ewentualnie pozwalasz mu wskazywać paluszkiem (gdzie jest kucyk, krasnal czy inne stworzenie) lub wydawać dźwięki (jak kot czy pies). Mam cztery propozycje, na pierwszy rzut oka niepozorne, które pokocha każdy brzdąc.
Kiedy pierwszy raz wzięłam je do ręki stwierdziłam, że to nic specjalnego, ot, kilkanaście kartek ze znikomą ilością tekstu i jakimiś kropkami tudzież plamami. Z punktu widzenia dorosłego mogłaby być to książka, którą rzucimy w kąt. Jednak po pierwszej lekturze już wiedziałam, że to tylko wrażenie, bo wśród dzieci robią one furorę, wywołując śmiechy i okrzyki. Miałam okazje „testować” je na swoich pociechach jak również w dwóch przedszkolach i za każdym razem spotkały się z takimi samymi reakcjami.
Wszystkie cztery pozycje pochodzą z Wydawnictwa Babaryba, autorem trzech pierwszych jest Herve Tullet, którego książki są wśród dzieci po prostu hitami, genialnymi w swojej prostocie. Każda z nich aktywizuje małego czytelnika pozwalając mu się stać ważną częścią całości, głównym bohaterem i sprawcą całego zamieszania, które wywołuje swoim zachowaniem. Dodatkowo dziecko rozwija m.in. małą motorykę, umiejętność przeliczania, wykonuje ćwiczenia oddechowe i świetnie się bawi, przekonując się do książek.
1. „Kolory”. Jak sam tytuł wskazuje cała treść dotyczy kolorów, a więc to książka idealna dla malucha, który próbuje opanować umiejętność nazywania barw. Przygoda zaczyna się od małej szarej kropki, a później zaczyna się moc zabawy. Przykładamy rękę, liczymy, dotykamy, „malujemy”, przechylamy książkę, pocieramy i eksperymentujemy, a na kolejnych stronach zaczynają się dziać różne magiczne rzeczy.
Żaby sprawdzić czy wszystko o czym mowa w „Kolorach” jest prawdą można pobawić się z dzieckiem dając mu farbki. Wtedy ubaw jest jeszcze większy.
2. „Naciśnij mnie”. Tutaj zaczynamy z kolei od żółtej kropki, którą musimy naciskać. Ta pozycja uczy dziecko orientacji w schemacie ciała, rozróżniania strony prawej od lewej, ćwiczy spostrzegawczość, umiejętność nazywania kolorów, przeliczanie. Maluch dmucha, klaszcze i dostrzega, że jego działanie ma sens!
3. „Figle Migle” – zabawny tytuł zachęcający do zabawy. I tym razem bohaterką jest żółta kropka, która uczy dziecko rozróżniania kierunków, kolorów, cierpliwości (niekiedy trzeba nacisnąć bardzo wiele kropek, czy podążać skomplikowanymi szlaczkami), wypowiadania magicznych słów oraz liczenia.
4. Ostatnia propozycja to „Kliknij mnie” autorstwa Saliny Yoon, alternatywa dla współczesnych smartfonów i tabletów. Do działania zachęca nas Blipek, mały czerwony stworek, prowadzący nas przez swoistego rodzaju grę, której celem jest przedostanie się do cyferek. Będzie prosił o potrząsanie książką, przechylanie jej, będzie się złościł i śmiał. A na końcu za dobrze wykonane zadania będzie można zdobyć nagrodę.
Za każdym razem gdy czytam te książki dzieci proszą o powtórkę, tak więc z ich punktu widzenia muszą być one fenomenalne. W grupie gdzie jest 20-kilka osób, każdy czeka z niecierpliwością na swoją kolej, a śmiechu jest przy tym co nie miara. Jeśli więc ubolewasz nad faktem, że Twoje dziecko nie lubi czytania, zaangażuj go. Może poskutkuje! Śmiej się i baw razem z nim.
My mamy "Naciśnij mnie" i powiem szczerze, że Ja nie byłam przekonana do tej książki, ale moje dziecko oszalało na jej punkcie 🙂
Mamy kilka książek wydawnictwa Babaryba i bardzo je lubimy, choć te wymienione wyżej nie za bardzo interesują mojego syna. Za to Turlututu mógłby przerabiać codziennie!
Naciśnij mnie i Kliknij mnie mamy w swojej kolekcji i Maluch uwielbia. To świetne książki do zabawy.
Tak, one zdecydowanie angażują, powodują, że trzeba rozruszać zwoje mózgowe i o to chodzi 🙂