Z założenia książka kojarzy nam się z przedmiotem, który posiada mnóstwo kartek i sporo tekstu. Oczywiście te dla dzieci przeplatane są dużą ilością ilustracji, a im młodszy odbiorca tym tekstu mniej. Są wydania tematyczne z prostymi obrazkami, które tekstu w ogóle nie mają, ale czy warto kupić książkę z bardzo dużą ilością szczegółów, pozbawioną tekstu? Wydawnictwo Babaryba, ma pod tym względem jednoznaczne stanowisko. Z mojego punktu widzenia oni preferują książki, których zadaniem jest jak największa aktywizacja dziecka – pisałam o tym tutaj (klik).
Książki bez tekstu
Stephan Lomp – „Auta”,”Samoloty”, „Na budowie” oraz Stefan „Seidel AutoMoto”
![Stephan Lomp - "Auta","Samoloty", "Na budowie" Stephan Lomp - "Auta","Samoloty", "Na budowie"](http://maluchwdomu.pl/wp-content/uploads/2016/12/P1190665.jpg)
Wspominane powyżej tytuły Stephana Lompa to cała seria. Książki są kartonowe, z twardej tektury i mają bardzo duży format. Wszystkie łączą wspólni bohaterowie. Dla każdego można ułożyć oddzielną historię i to jest właśnie w tych książkach fajne. Dodatkowo:
– ćwiczą spostrzegawczość, bo wśród wielkiej ilości szczegółów trzeba odnaleźć właściwe postaci;
– rozwijają wyobraźnię i umiejętność konstruowania wypowiedzi;
– uczą dostrzegania związku przyczynowo-skutkowego;
– uczą oceny postępowania bohaterów;
– wzbogacają słownictwo.
W każdej części bohaterowie mają te same role – króliczyca jest policjantką, mops złodziejem, panda listonoszem, pudelek starszym marudą etc.
Książka Stefana Seidela jest podobna. Tyle, że tutaj główną tematyką są pojazdy czyli to co chłopcy lubią najbardziej.
![Stefan "Seidel Auto Moto" Stefan "Seidel Auto Moto"](http://maluchwdomu.pl/wp-content/uploads/2016/12/P1190686.jpg)
Mój syn jest ewidentnie fanem motoryzacji. Mógłby siedzieć z tą książką pół dnia. Mamy ją już od jakiegoś czasu, więc na początku była seria pytań „Cio to?” a później oczekiwanie na zagadkę zadaną przez mamę. Odnajdziemy w niej mnóstwo środków transportu: dwukołowe, czterokołowe, szybkie, wolne, jeżdżące po szynach, pływające itd.
Moje dzieciaki uwielbiają te egzemplarze. Hania tworzy własne bajki, Wojtek cieszy się, że może odszukiwać w książce to, o co go poproszę.
Przesadziłabym mówiąc, że omawiane pozycje są pozbawione tekstu kompletnie – są napisy na autach czy budynkach, ale bardzo nieliczne i w zasadzie nieistotne.
Przesadziłabym mówiąc, że omawiane pozycje są pozbawione tekstu kompletnie – są napisy na autach czy budynkach, ale bardzo nieliczne i w zasadzie nieistotne.
Germano Zullo & Albertine – „W górach” i „Nad morzem”
Te książki nie zauroczyły szczególnie ani mnie, ani moich pociech. Podobnie jak wspomniane powyżej tytuły wykonane są z grubego kartonu, ich format jest jednak nieco mniejszy. Postaci w tych książkach są charakterystyczne. Wiem, że niektórym się podobają. Jedna część oscyluje wokół lata i pobytu nad morzem, druga wokół zimy i pobytu w górach.
Także tutaj możemy opowiadać historie o każdym z osobna – czytelniku wszelakich utworów o „Tajemnicach”, mamusi i jej synku, zapalonym fotografie, parze artystów itd. Są też rzeczy absurdalne. Wszystkie te składniki uczą także logicznego myślenia i spostrzegawczości.
W tych egzemplarzach odnajdziemy szczątkowe ilości tekstu w chmurkach i napisy na budynkach.
Paweł Kłudkiewicz – „Roboty”
Mamy i polskiego autora w tym zestawieniu. Moim zdaniem dla maluchów ta książka jest dość trudna. Być może sprawi, iż dzieci zainteresują się techniką, zaczną rozpoznawać niektóre litery czy cyfry.
![Paweł Kłudkiewicz - "Roboty" Paweł Kłudkiewicz - "Roboty"](http://maluchwdomu.pl/wp-content/uploads/2016/12/P1190708.jpg)
Roboty można zobaczyć w różnych sytuacjach: na innej planecie, w chmurach, pod wodą, na plaży, placu zabaw, w fabryce czy na dyskotece. Każdy z nich ma inny talent, inne zainteresowania i umiejętności – podobnie jak ludzie.
Jeśli z tych pozycji miałabym Wam coś szczerze polecić z pewnością padłoby na 4 pierwsze tytuły. Przyjęły się u nas bardzo dobrze, podczas, gdy reszta poszła w odstawkę – ale wszystko przecież zależy od upodobań konkretnego malucha 🙂
Lubimy takie 🙂