Zapewne niektórym z Was nazwiska tj. Korczak, Montessori czy Freinet nie są obce. Tym, którzy ich nie znają tylko nadmienię, że w pedagogice to bardzo znane osoby, które tworzyły własne systemy pracy z dzieckiem oparte na m.in. na swobodzie i wszechstronnym rozwoju.
Ostatnio przeglądając jedną ze stron wydawnictw z pomocami naukowymi natknęłam się właśnie na pomoce Marii Montessori. Do dziś pamiętam zajęcia pokazowe w szkole podstawowej z udziałem dzieci z zespołem Downa, w których miałam okazję uczestniczyć jeszcze w czasie studiów.
Wykorzystywane przy tej metodzie pomoce edukacyjne są bardzo dobre jakościowo, przyciągają uwagę, a przede wszystkim są bezpieczne nawet dla najmłodszych. Obejmują też różne dziedziny nauki tj. botanika, geografia, zoologia, matematyka, językoznawstwo itd. Pomagają poznawać świat za pomocą wielu zmysłów oraz rozwijać umiejętności przydatne w życiu codziennym.
Tyle tytułem wstępu. We wspomnianym wydawnictwie moją uwagę przyciągnęły ramki zapięciowe: z agrafkami, guzikami, kokardkami, zaciskami, sznurkami, zatrzaskami – każda z tych ramek kosztowała 95 zł. Rzeczywiście są to gadżety bardzo przydatne nie tylko przy zajęciach rehabilitacyjnych. Dzięki nim dziecko ćwiczy paluszki, rozwija małą motorykę, zdobywa umiejętności które pomagają mu się usamodzielnić. W jaki sposób – chociażby przy ubieraniu się (wspominałam o tym niedawno w jednym z postów). Postanowiłam zrobić mix tych wszystkich ramek i dodać kilka innych elementów dla urozmaicenia.
Praca zajęła mi cztery dni – w zasadzie jeden dzień i trzy długie wieczory. Nie jestem mistrzynią szycia więc efekt może nie powala. Nigdy nie miałam do tego smykałki. Potrafię zaszyć dziurę i zrobić kilka innych prostych rzeczy więc ta praca była dla mnie nie lada wyzwaniem. Paluchy mam poprzekłuwane igłą (nie posiadam maszyny do szycia – gdybym ją miała zrobiłabym to w pół dnia :), a o północy już nie zawsze człowiek myśli co robi… 🙂 ). Próbowałam kombinować ze ściegami, odkurzyłam w głowie zajęcia z czwartej czy piątej klasy podstawówki, prułam i zszywałam, końca nie było widać… Ale się udało.
Tak wygląda przykładowa ramka zapięciowa, więc moja bardzo się różni i nie do końca jest „ramką”.
Oto moja wersja ramek zapieciowych. Całość kosztowała mnie 18,50 (15 zł metr materiału i 3,50 zamek) oraz kilka zniszczonych rzeczy z domowego wyposażenia i godziny mozolnej pracy.
Na początek przyszykowałam deseczkę, materiał, igłę i nici oraz nożyczki. Zrobiłam pokrowiec na deskę, obszyty z trzech stron (i już pierwszy błąd – obszyć powinnam na końcu o wiele łatwiejsza byłaby moja praca).
Gadżet 1. – duże guziki.
Wycięłam dwa kawałki materiału, obszyłam. Na jednym przyszyłam guziczki na drugim zrobiłam dziurki.
Gadżet 2. – zamek
Zapięcie kurtki czy bluzy nie będzie już żadnym problemem. Dwa kawałki materiału przyszyłam do każdej z części zamka. Miał wyjść ścieg krzyżykowy, wyszło coś podobnego. Miałam przy tym oczywiście pomoc po godz. 23 (!), bo jakże bym mogła nie dać jej czegoś do roboty (stała obok i „mamo daj mi ja chcę szyć”… nie mogłam odmówić)
Gadżet 3. – napy/zatrzaski
I stare bodziaki się na coś przydały. Znowu miałam pomoc 🙂
Gadżet 4. – małe guziki
Zniszczona została stara bluzka 🙂 Oczywiście obszyta dookoła.
Gadżet 5. – klamra i zawieszka
Skróciłam jedną ze smyczy. Teraz można odpinać, zapinać i zawieszać różne rzeczy.
Gadżet 6. – sznurowadło
Jedna z najtrudniejszych umiejętności przy samodzielnym ubieraniu się – sznurowanie butów. Kawałek materiału obszyłam. Do guzików przywiązałam sznurowadła, a następnie całość przyszyłam do przygotowanej łatki.
Gadżet 7. – skrawki różnych materiałów
Coś dla zmysłu dotyku i wzroku. I tutaj mamy kawałek starych jeansów, bluzki, rękawiczki, mikrofibry, jest też skaja i gruba wstążka. Nie miałam w domu patyczków od lodów więc wykorzystałam końcówki plastikowych łyżeczek. Wszyłam je w każdy ze skrawków, żeby można było łatwiej odchylać. Mamy więc materiały miękkie i sztywne, włochate i szorstkie, śliskie i błyszczące.
Gadżet 8. i 9. – paski
Jeden pasek standardowy, drugi z klamrą zaciskową.
Gadżet 10. – koraliki
Koraliki o różnych kształtach, kolorach i zróżnicowanej wielkości. Nawleczone na gumkę. Można manipulować nimi, przesuwać, obracać i przeliczać.
Wszystko przyszyłam do pokrowca, zamontowałam na deseczce, zaszyłam dół i dałam moim pociechom.
Córcia momentalnie zabrała się do pracy…
… a z drugiej strony braciszek, któremu szczególnie przypadły do gustu koraliki.
Szok! Bawią się w tym samym czasie jedną „zabawką” 🙂
Szok! Bawią się w tym samym czasie jedną „zabawką” 🙂