Taniec to pierwotna forma ekspresji. Dzięki niemu można rozładować emocje, „wyszaleć się’, odstresować, poczuć się „wolnym”… Zarówno ja, jak i moje pociechy lubimy pląsy w rytm muzyki, zarówno indywidualne, jak i wspólne, najczęściej spontaniczne.
Wczoraj mieliśmy bardzo intensywny dzień. Najpierw moje dzieciaczki wzięły udział w pierwszym baliku karnawałowym. O ile młodszy nie miał najmniejszego problemu, o tyle jego siostra potrzebowała więcej czasu na oswojenie się z nową sytuacją, gdzie oprócz niej było wielu innych uczestników, których na dodatek nie znała. Gdy już się przełamała chętnie tańczyła i brała udział w różnych konkursach i zabawach przewidzianych na tę okoliczność.
Wieczorem poszłyśmy z Hanią na pokazową lekcję baletu. Z okazji ferii zorganizowano właśnie takie zajęcia dla dzieci z możliwością dalszego uczestnictwa. Oczywiście nie jest tak, że chcę, aby Hania realizowała moje niespełnione marzenia. Pokazałam jej filmik na czym polega ta sztuka i zapytałam czy zechciałaby się uczyć. Odpowiedź była twierdząca, więc dlaczego nie zaryzykować? W końcu jako mama znam jej możliwości i chciałabym jej dać szansę by móc rozwijać jakąś pasję od najmłodszych lat – jeśli nie wyjdzie, nie będę jej zmuszać.
Standardowo moje dziecko na salę weszło pewnym krokiem i zaraz chciało podbiec do pani prowadzącej – dopóki nie przyszedł czas na wspólne ćwiczenia. Dziewczynek przybyło 5, Hania bez wątpienia była najmłodsza. Wszystkie podeszły do pani, przedstawiły się, a Hania… przykleiła się do mojego kolana: „ja chcę z mamą”. Z biegiem czasu zaczęła wykonywać wskazywane przez prowadzącą ruchy przy mnie, wreszcie pobiegła do grupy. Na koniec zapytałam ją czy chciałaby dalej uczestniczyć w tych zajęciach, skinęła głową, aczkolwiek nie mam pewności czy grupa zostanie utworzona, gdyż powinno być przynajmniej 10 osób. Cóż, można zaryzykować. Jeśli mnie nie będzie w zasięgu jej wzroku na pewno chętniej i aktywniej będzie ćwiczyć – miałam okazję przekonać się o tym niejednokrotnie.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy życzyłby sobie publikacji wizerunku swojego lub swoich dzieci stąd większa część zdjęć jest rozmazana.
Czy Wasze pociechy mają doświadczenie w zajęciach tanecznych? Jak to przebiegało u Was?
Tymczasem robię sobie kilka dni przerwy od blogowania, mam masę pracy, gdyż przygotowuję roczek synka 🙂
Ja zawsze marzyłam o tym, żeby tańczyć, ale jak byłam mała to byłam bardzo wstydliwa i bałam się wyjść do ludzi. Teraz bardzo żałuję, więc mojego synka będę próbowała zaszczepić miłością do tańca 🙂
My uwielbiamy taniec , Zresztą Julka oznajmiła że zostanie tancerką i już nie może doczekać się powrotu do Polski aby mogła iść na balet . A co z tego wyjdzie to zobaczymy … 🙂
Taniec to świetna sprawa… wiem o tym, bo sama pielęgnowałam ten talent. Niestety moja przygoda z tańcem skończyła się przed średnią szkołą – żałuję. Ale teraz mogę sobie potańczyć na balach/weselach 🙂
http://www.MartynaG.pl
Ja zawsze chciałam tańczyć, ale w dzieciństwie nie miałam niestety możliwości. A jaki taniec trenowałaś?
Ale super. My woziliśmy Melcię na takie zajęcia organizowane przez Amfiteatr żywiecki, ale po kilku zajęciach Melcia za każdym razem prosiła, żeby nie jechać i płakała, więc jej odpuściliśmy. Nie chcę jej do niczego zmuszać, choć nie ukrywam, że byłam rozczarowana.
Osobiście chciałabym jej dać możliwość rozwijania jakiegoś talentu (której ja niestety nie miałam), ale w naszej miejscowości wyboru zbyt dużego nie ma. Jednak nic na siłę! 🙂
Pewnie, że warto spróbować. Jak jej nie będzie się to podobało to po prostu zrezygnuje. Powodzenia w przygotowaniach do roczku. Wiem ile to czasu pochłania. 😉
Dzięki! Na razie największy problem jest z nauką dmuchania świeczki. Synek jakoś nie kuma :-p woli podotykać, albo próbuje zjeść. Z Córką poszło gładko 🙂