Gdy byliśmy mali do szczęścia nie były nam potrzebne komputery, smartfony, tablety, telewizory i innego typu urządzenia multimedialne. Żeby mieć niezłą rozrywkę wystarczyły kapsle. Co prawda w gry, które opiszę grałam bardzo rzadko, ale mój mąż mówi, że z kolegami spędzali przy nich wiele godzin.
Standardowo wykorzystywało się kapsle od szklanych butelek ;-P na przykład po oranżadzie. Sposób na rozróżnienie ich był prosty: mój mąż z kolegami robili małe flagi i za pomocą wosku montowali je wewnątrz kapsli. Tym razem ku niezadowoleniu mojego ślubnego poszłam na łatwiznę i wykorzystałam kolorowe, plastikowe nakrętki.
I znowu rozwijamy ducha zdrowej rywalizacji, umiejętność przestrzegania reguł i godnego znoszenia porażki. Dodatkowo ćwiczymy paluszki – regulujemy siłę uderzenia. Wbrew pozorom pstrykanie w nakrętkę nie jest wcale łatwym zadaniem.
Gra 1.
Ustawiamy na linii nakrętki wszystkich graczy biorących udział w grze (chociaż oczywiście można trzymać je w ręce), wyznaczamy środek (start) – miejsce, z którego każdy będzie rozpoczynał. W pewnej odległości kładziemy kapsel, kamyk lub inny przedmiot, w który będziemy celować.
Gra jest krótka.
Opcja 1.
Każdy oddaje jeden strzał (pstrykamy palcami). Wygrywa osoba, której nakrętka znajduje się najbliżej wyznaczonego przedmiotu (w tym wypadku czerwonej nakrętki).
Tutaj wygrał „zielony” 🙂
Opcja 2.
Można ustalić, że wygrywa ten, kogo kapsel pierwszy dotknie wyznaczonego przedmiotu, a co za tym idzie, można oddać więcej strzałów oraz zwiększyć odległość między linią startu, a „docelową” nakrętką.
Gra 2.
Rysujemy sobie trasę – kredą na chodniku czy kawałku asfaltu lub patykiem na piasku. Oczywiście im starsze dziecko tym węższa trasa. Ja zrobiłam troszkę za krótką i za szeroką, więc gra była zbyt łatwa, aczkolwiek dla malucha na początek odpowiednia, aby nabrać wprawy w pstrykaniu z odpowiednią siłą.
Zasady banalne:
Ustawiamy kapsle na linii startu.
Pstrykamy tak, by nakrętki możliwie najprędzej znalazły się na mecie. Oczywiście nie mogą wypaść poza linię, gdyż wraca się na start lub od razu się przegrywa.
Pierwszy gracz wykonuje ruch…
…nastepnie gracz drugi, trzeci itd. Naturalnie wygrywa ten, kto pierwszy doprowadzi nakrętkę do linii mety.
A później pozostaje tylko cieszyć się ze zwycięstwa 🙂
W razie niepogody można też pograć w domu – tor zrobić ze sznurka lub z klocków…
Ps. Post napisałam ja :), choć cykl z założenia miał być gościnny. Jest piątek, a to zobowiązuje do trzymania się planu. Co prawda zgłosiły się trzy osoby chętne, ale jak na razie nie otrzymałam od nich wiadomości z treścią 🙂 Tak więc jeśli również chcecie podzielić się swoimi propozycjami zabaw na moim blogu, zapraszam – oczywiście będzie wyraźnie zaznaczone kto jest autorem. Nie gryzę – odpowiem na każde pytanie, a na maila prześlę ogólne zasady udziału w cyklu, które są „standardowe”, absolutnie niewygórowane 🙂 Mail znajdziecie w zakładce kontakt, możecie też odezwać się przez fanpage 🙂
A ogólnie znacie te gry, bawiliście się w nie?
Pozostałe posty z cyklu:
O! Przypomniałaś mi dawne czasy. 😉 Tylko my kiedyś graliśmy kapslami od piwa. 😀
No bo takimi się grało 🙂
Nie znam tego… My (dziewczyny) grałyśmy w klasy, gumę i jakieś 2 wersje gier ze skakanką. Całą klasą na przerwach graliśmy w króla (wszyscy stoją w kółku i przydeptują sobie nogi, zdepnięty odpadał), a z harcerzami oczywiście podchody. To były czasy 😀
Zabawy znam 🙂 Może pokusisz się o udział w cyklu z jedną z tych o których wspomniałaś poza gumą 🙂
Uwielbiam dawne czasy i bardzo żałuję, że teraz dzieci siedzą w domu. Mam nadzieję, że to się zmieni dzięki nam – mamom z pokolenia dzieci podwórkowych 🙂 a w kapsle nie grałam za często, raczej graliśmy w gry z piłką, co podwórko to obyczaj 🙂
Mam w głowie projekt opisania kilku zabaw z piłką z mojego dzieciństwa, ale liczę, że ktoś się chętny się zgłosi. Może Ty zechciałabyś wziąć udział w cyklu gościnnym z tym tematem?
Gra w kapsle zabawa mojego dzieciństwa, teraz nasze dzieciaki w nią grają 🙂
To świetnie! 🙂
Zabawy mojego dzieciństwa 🙂
Ach, te lata 80' 🙂
Pamiętam tę grę, tak jak grę w klasy czy skakanie przez gumę. Muszę pokazać synusiowi o co chodzi bo to na prawdę genialne zabawy były!
Guma… Do wersji zabaw, każda przerwa w szkole zarezerwowana na skakanie 🙂
Bierz Olusia i ucz go zabaw z naszych czasów – możesz się pochwalić nimi u mnie 🙂
No proszę jak prosto i fajnie można spędzić czas z dziećmi 😉
I nie trzeba wydawać kasy na drogie gadżety 🙂
Ja w dzieciństwie często grałam w 2 wersje. Jak widać stare zabawy sprawdzają się również w dziś 🙂
Bo nasze zabawy są ponadczasowe!