Skąd pomysł na ten post? Otóż chciałabym Wam opowiedzieć „moją” historię, a dokładniej historię mojego syna. Zacznę od tego, że nie leczę dzieci z pomocą Doktora Google, a pewnie jest więcej matek, które tak jak ja pokładają zaufanie w lekarzach. W końcu oni są profesjonalistami, którzy powinni poprawnie diagnozować i leczyć. Zanim jednak przytoczę Wam co nas spotkało przedstawię najważniejsze zagadnienia związane z niedoborem żelaza w organizmie.
Czym jest żelazo?
Żelazo to składnik mineralny niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu (który sam go nie wytwarza) – koniecznie jest dostarczanie go „z zewnątrz” dzięki odpowiedniej diecie. Nie będę przytaczała fachowych terminów związanych z rolą żelaza, niemniej jednak muszę wspomnieć, że jako składnik hemoglobiny bierze ono udział w transportowaniu tlenu do komórek. Wspomaga także pracę systemu odpornościowego, ponieważ ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe.
Można wyróżnić dwa rodzaje żelaza:
– hemowe, łatwiej przyswajalne, pochodzenia zwierzęcego (wchłaniane w 20%)
– niehemowe, trudniej przyswajalne, pochodzenia roślinnego (wchłaniane w 5%).
Objawy niedoboru żelaza w organizmie:
– uczucie zmęczenia, apatyczność,
– bladość,
– suchość skóry,
– łamanie i wypadanie włosów,
– kruchość paznokci,
– ból gardła,
– zajady w kącikach ust,
– problemy z koncentracją,
– podatność na infekcje,
– częste występowanie siniaków,
Na niedobór szczególnie narażone są dzieci między 6 miesiącem a 2 rokiem życia, dziewczyny w okresie dojrzewania (i kobiety obficie miesiączkujące), wegetarianie, kobiety w ciąży i osoby stosujące restrykcyjne diety.
Niedobór żelaza
W naszym codziennym życiu, często nieświadomie podejmujemy działania, które utrudniają wchłanianie żelaza: np. picie kawy ogranicza wchłanianie o 40%, herbaty o 60%, a czerwonego wina o 75%, dodatkowo utrudnia tę czynność m.in. wapń. Z kolei witamina C powoduje, że żelazo przyswajane jest w większym stopniu.
Skutki niedoboru żelaza w organizmie:
Niedobór żelaza w organizmie może prowadzić do anemii czyli niedokrwistości, która nieleczona ma bardzo poważne konsekwencje jak choćby zaburzenia psychiczne i neurologiczne. O ile dorosły szybciej zauważy u siebie niepokojące objawy o tyle u dzieci nie jest to takie oczywiste.
Produkty bogate w żelazo:
– wątróbka, zarówno drobiowa jak i wieprzowa,
– czerwone mięso,
– żółtko,
– zielone warzywa,
– warzywa strączkowe,
– krewetki,
– warzywa strączkowe,
– krewetki,
Nasze zmagania z niedoborem żelaza
W ubiegłym roku przy okazji wizyty u lekarza rodzinnego poprosiłam o skierowanie na badanie krwi, ponieważ Wojtek wydawał mi się blady. Otrzymałam je, wykonałam i okazało się, że ma lekki niedobór. Usłyszałam: „niech mu pani podaje żelazo” – ok. Akurat tego dnia miałam również wizytę u rewelacyjnego pediatry-pulmonologa z Hanią, więc wspomniałam mu o naszym problemie. Od razu zapytał czy je wykupiłam i powiedział, że przy takim małym niedoborze szkoda zawiązek zębów na stosowanie preparatów. Polecił podawać mu codziennie żółtko – w domowym budyniu (przepis podawałam tutaj) – sytuacja miała wrócić do normy raz-dwa. Ok – jeśli jest alternatywa, to ja mu wierzę, tym bardziej, że przeszukałam Internet wzdłuż i wszerz i nie spotkałam żadnej negatywnej opinii o tym lekarzu, a Hanię potrafił wyciągnąć bez antybiotyku z fatalnych infekcji.
Robiłam więc Wojtkowi ten budyń pół roku. W tym czasie zmieniłam przychodnię i lekarza rodzinnego. Nagle na buzi Młodemu zaczęły wychodzić jakieś plamy, więc przy okazji wizyty zwróciłam pediatrze na to uwagę (akurat pani doktor do której chodzimy nie było). Co usłyszałam – „to alergia na mleko”. Zdziwiona pytam: „Po pół roku podawania takiego mleka alergia?” – „Tak, czasami bywa opóźniona reakcja, da mu pani zyrtec”. I tak leczą nasi lekarze – objawowo, bez żadnych badań, na oko.
Teraz już nie dałam za wygraną, pojawiłam się u naszej pani pediatry, gdy tylko wróciła i poprosiłam o skierowanie na badanie poziomu żelaza. Jaki był wynik? Żelazo nie tylko nie wróciło do normy, ale jego wartość spadła o połowę! Poszłam do apteki, bo akurat odebrałam wyniki przed weekendem i kupiłam żelazo. W poniedziałek wróciłam do gabinetu i mówię, że wykupiłam żelazo – takie jakie dostałam bez recepty. A pani doktor się śmieje i pyta czy podaję mu 10 saszetek na raz przy takim niedoborze?
I teraz moje wnioski:
– po pierwsze – nie jestem lekarzem, znać się nie muszę, ale skoro wapń utrudnia wchłanianie żelaza, to robienie budyniu na zwykłym mleku było raczej pozbawione sensu,
– po drugie – dopiero pani doktor zwróciła mi uwagę, że powinnam też wzbogacić dietę w witaminę C, a najlepiej podawać ją w kropelkach, aby ułatwić wchłanianie żelaza,
– po trzecie – po ostatniej wizycie zajrzałam do Doktora Google jakie są długotrwałe skutki niedoboru i się przeraziłam. Młody nie był apatyczny, ale rzeczywiście miał problemy z koncentracją, mało co go interesowało, był rozdrażniony, wkładał ręce do buzi jakby mu to przynosiło ulgę, jego paznokcie się rozdwajały i miał wszystkie objawy po kolei – w tym zmiany skórne („alergia na mleko”)! Gdy przeczytałam zdanie, że taki niedobór może prowadzić do upośledzenia u dzieci, plułam sobie w twarz, że od początku nie zajęłam się tym porządnie,
– po czwarte – profesjonalne podejście pierwszego lekarza „niech mu pani podaje żelazo” – bez informacji o dawkowaniu, bez recepty, bez informacji po jakim czasie wykonać badania kontrolne, utwierdza mnie w przekonaniu, że człowiek musi się jednak we wszystkim orientować, a zaglądanie do Dr Google w takich przypadkach jest konieczne. Kiedy poszłam kupić żelazo i zapytałam w aptece o dawkowanie, farmaceutka poinformowała mnie: „według zaleceń lekarza”. Bez recepty dostałam tylko takie, które i tak w sumie w naszej sytuacji nie za wiele daje, gdyż to dawka dla niemowląt…
– po piąte – dobrze, że trafiłam na kogoś, kto w końcu wyłożył mi kawę na ławę i wytłumaczył czego unikać, a co jest zalecane. Ponadto wiem teraz, że muszę zrobić badania kontrolne po 3 miesiącach i naprawdę będę tego pilnować.
Wstyd się do tego przyznać, że ślepo zapatrzona w lekarzy, zbagatelizowałam nieco temat, bo wierzyłam, że „cudowny budyń” pomoże. Zachowałam się jak blondynka! Swój błąd naprawiłam i mam nadzieję, że wszystko wróci do normy, bez negatywnych konsekwencji, a ten post może się przyda jakiejś mamie, której również przy podobnych symptomach lekarz wmówi alergię zamiast dać skierowanie na podstawowe badanie.
Też długo walczyłam z anemią, która w ciąży stała się jeszcze poważniejsza. Jedyne bardzo dobrze przyswajalne żelazo, jakie znalazłam to Chela ferr bio copmlex, moje badania już po miesiącu stosowania były lepsze, a po dłuższym czasie nie było śladu anemii.Nie miałam problemu z niszczeniem zębów. Co więcej, nie odczułam żadnych skutków ubocznych jak w przypadku brania żelaza na receptę.
aha, do picia podaję synkowi pokrzywę, ok pół filiżanki na dzień. To też świetne źródło żelaza, sama w ciąży się tak ratowałam
ja mam większy problem, bo mój synek ma bardzo dużą anemię (ostatnio żelazo miał 3 przy normie od 11!). Robiliśmy wiele badań i okazało się, że ma dodatkowo alergię na mleko. Nie wiedziałam, synek jadł kaszki mleczne, jogurty itp a przez to poziom żelaza spadał i spadał. Teraz mamy i dietę bezmleczną i żelazo w dawce 15 – 15 – 30 na dzień. Kontrolne badania za 3 tygodnie…
Z moich doświadczeń polecam amarantus, mąkę dodaję do wszystkiego, gdzie się da, piekę bułeczki z dodatkiem tej mąki, dodaję popping z amarantusa do zupy, deseru. Do tego odkryłam słoiczki z wołowiną z Babydream w rossmanie, polecam jako dodatek do zupy (choć przy naszej alergii na mleko wołowina jest niewskazana). Robię młodemu musy owocowe z zieloną pietruszką i kiwi (mnóstwo żelaza i wit C). Widzę olbrzymia poprawę, pewnie przede wszystkim dzięki preparatom z żelazem, ale dieta też ma na pewno wpływ.
A o co chodzi z zawiązkami zębowymi? Mój synek ma dopiero 7 ząbków…
Chodzi o to, że żelazo niszczy zęby. Robią się czarne, dlatego tak istotne jest płukanie jamy ustnej po podaniu preparatu.
Ten problem póki co Nas nie dotyczy ale dobrze wiedzieć co i jak z tym żelazem 😉
U nas tez lekarze ,,gieniusze", ktorzy pacjentowi nie dadza sie wypowiedziec i juz w dzwiach bez wynikow i testow wydaja diagnoze.
Hmm, a do tego,sami staruszkowie. Co yo, juz mlodych brak? Nie zebym miala cos przeciwko starszym. Wrecz przeciwnie. Jednak to zastanawiajace
Co to sie dzieje.
Ja mam takiego, który bzdury mi o sobie opowiada np. "że od tygodnia się poci i nie wie co jest" – młody, dlatego cieszę się, że w firmie męża mają teraz pakiet medyczny…
U nas tez nie ma z tym problemu. Bardzo dobrze opisany problem.
To się cieszcie 🙂
nas ten problem nie dotyczył i oby tak pozostało. Dobrze znać Twoje doświadczenia tak na wszelki wypadek. 😉
U mojego Stasia tez było lekko poniżej normy i Pani doktor powiedziała, że u małych dzieci może tak być. I żebym Ja łykała żelazo bo karmie piersią. Po 2 mc sama poprosiłam o skierowanie na badanie żeby stwierdzić jak wygląda sytuacja i jest na szczęście ok. Ale sama musiałam tego przypilnować.
Obecnie jak się sama nie dopomnisz to możesz równie dobrze zagryzać piasek, bo może mieć przypadkiem takie samo działanie jak niewłaściwie przepisane leki – czyli zażywanie totalnie bezsensowne.
Całe życie się uczymy ..ja też bym nie wiedziała co się dzieje. Coraz więcej lekarzy, którzy bagatelizują.. albo stawiają złą diagnoze.
Bo leczy się na oko…
Nie sądziłam, że żelazo jest aż w tylu produktach spożywczych. Bardzo pouczający post :).
O krewetkach to nie miałam pojęciach. Chociaż raczej nie dla maluchów 😀
Czy ja wiem? Osobiście uwielbiam, dzieciaki przez wzgląd na prezentację spróbować nie chcą.
Mam wrodzony niedobór żelaza, ale dopiero w ciąży dowiedziałam się, że właściwie nie jest to niedobór, bo mam go ponad normę, ale problem z wchłanianiem się!
To dopiero zaskakujące.