Czasami podejmujemy decyzje bez zastanowienia. Zrobiłam tak tym razem. Każda dziewczynka (prawie) kocha kucyki Pony. Są przecież takimi uroczymi stworzeniami… Więc zaopatrzyłam „nas” w komiks, którego głównymi bohaterami są właśnie one. Powstał na podstawie serialu więc się nie wahałam.
Ale… tak, „ale”, bo rzadko piszę o nietrafionych rzeczach. Fakt, nie zwróciłam uwagi na to, że ta pozycja przeznaczona jest dla dzieci od lat 7, wszystkie granice da się przecież nagiąć. Jednak tym razem komiks musi poczekać.
My little Pony Przyjaźń to magia tom 3 Wydawnictwa Egmont.
zawiera dwie historie.
Pierwsza z nich pt. „Zen i sztuka naprawy altany” opowiada o przygodzie Big McIntosha, który miał w planach naprawić altanę. Okazało się jednak, że nie ma gwoździ. Postanawia więc wybrać się po nie do sklepiku żelaznego. Po drodze okazuje się jednak, że trwa festyn Igrców i Hołubców, a znalezienie otwartego sklepu z gwoździami okazuje się nie lada wyzwaniem. Dodatkowo w drogę wchodzą mu klaczki ze Znaczkowej Ligi.
Cała przygoda jest dość zabawna i starsze dziecko mogłoby mieć ubaw. Hania jednak za mocno skupia się na tym kto co powiedział, a przerywając takimi pytaniami mi co chwilę czytanie, równocześnie rozprasza sama siebie, mimo, że przy normalnych dłuższych opowiadaniach nie ma z tym problemu. Jednak mnogość ilustracji, kolorowe dymki itp. robią swoje. Hania zatem częściej ją ogląda niż słucha jej treści.
Z tego względu właśnie komiksy odkładam na później :). Mam nauczkę.
Druga opowieść to „Rżenie serca”. Shining Armor i księżniczka Cadance tuż przed rocznicą swojego ślubu opowiadają historię o tym jak się poznali. Wspominają pierwsze spotkanie i szkolne przygody oraz perypetie jakie im się przydarzyły zanim ich miłość dojrzała.
I tutaj nie podoba mi się np. że w książce dla dzieci użyto słowa „idiota”, może 7-latek wie co to znaczy, jednak uważam, że można znaleźć odpowiedni do wieku synonim.
Sama lubiłam czytać komiksy w dzieciństwie, jednak na razie wolę wiersze, bajki i inne opowiadania dla swojego dziecka. A Wy kiedy wprowadzaliście dzieciom tego typu lektury?Mimo, iż ta pozycja na obecnym etapie do mnie nie przemawia, była bodźcem do dalszych działań. Hania otrzymała w prezencie kolorowankę gigant. Oczywiście jej głównymi bohaterami są kucyki. Cztery duże, dość szczegółowe ilustracje i cztery pomysły na nadanie im barw. Wszystkich nie uwieczniłam, ale tylko powiem, że w ruch poszły kredki, akwarele, farbki plakatowe i akrylowe.
I tym sposobem doskonalimy nie tylko małą motorykę, ale rozwijamy spostrzegawczość, kreatywność, wyobraźnię, umiejętność opowiadania o ilustracji (tworzenie własnej historii), pamięć (można nazywać kucyki, które mają trudne do zapamiętania imiona), cierpliwość, utrwalanie nazw kolorów, określanie położenia względem innych przedmiotów i postaci.
Moja młoda na komiksy jest jeszcze za mała, bo sama czyta, a komiksy są zbyt dla niej skomplikowane, ale szaleje na punkcie kucyków 🙂 Taka spóźniona fascynacja, bo jak one były modne to ona była mała 🙂
Ale szał na kucyki trwa nadal 🙂 Ja też twierdzę, że komiks póki co jest zbyt skomplikowany jak dobrze to ujęłaś.
Ależ mamo, widać że dziecku spodobał się komiks, czemu musisz odłożyć na inne czasy? daj dziecku i nie zabraniaj oglądać. Takie komiksy to fajne ćwiczenie na spostrzegawczość, dziecko samo układa obrazki według zdarzeń. W pierwszych klasach szkoły dzieci często ćwiczą układanie historyjek, więc to dobry początek 🙂
Kochana, ja jej nie zabraniam. Lubi ją oglądać, dlatego ją dostaje, ale czytanie treści odkladamy na nieco później 🙂
Moja córa uwielbia koniki My little Pony. U mnie ta pozycja będzie hiciorem, na bank!