Maluch w domu – to nazwa mojego bloga i bez wątpienia każdy już zauważył, że jego główna bohaterką jest moja Córka (obecnie trzyletnia). Mam też młodszego Synka. Nigdy nie planowałam prowadzenia bloga. Jestem nauczycielką wychowania przedszkolnego, a z racji, że przebywałam na urlopie macierzyńskim i rodzicielskim nie puściłam Hani do przedszkola, bo chciałam jak najwięcej czasu spędzić z moją dwójką, póki jest mi to dane. Wpadłam jednak na pomysł, aby przeprowadzać jej ciekawe „zajęcia” w domu. Miałam świadomość, że i tak pójdzie do przedszkola, gdy ja wrócę do pracy, a w ten sposób łatwiej poradzi sobie z niektórymi wyzwaniami. W środku roku szkolnego dzieci już na ogół dobrze radzą sobie ze wszystkim, a ona mogłaby mieć problem. Zaczęłam od początku roku szkolnego, wstawiłam kilka zdjęć jej prac na swój prywatny profil Fb i usłyszałam od kogoś – „Załóż sobie blog”. Przemyślałam – to niegłupie. Mogę dzielić się z innymi pomysłami zajęć, które można realizować w domu, a przy tym sama korzystam z tego jako nauczyciel. W jednym miejscu gromadzę informacje, propozycje zabaw i prac, które można wykorzystać w przedszkolu. Służy to też mojemu rozwojowi. Niczego nie zgubię, nie będę musiała przeglądać godzinami stert teczek. Większość na plus. Pozostał tylko wybór nazwy i tak oto zaczęłam działać.
Dla jednych maluchem będzie niemowlak, dla innych dziecko trzyletnie. Wśród czytelników mojego profilu jest wiele mam dzieci kilkumiesięcznych, które na razie z moich propozycji skorzystać nie mogą. Jak wspomniałam mam też rocznego Synka, z którym także się bawię – nie skupiam całej uwagi na Hani, dlatego chciałabym się z Wami podzielić kilkoma wskazówkami dotyczących zabaw z najmłodszymi. Wiadomo, najpierw byłam nauczycielką, dopiero potem mamą, więc zdecydowanie więcej pomysłów miałam dla dzieci w wieku przedszkolnym, ale o rozwój trzeba dbać od samego początku.
Dla większości maluszków pierwszymi zabawkami są grzechotki, karuzele na łóżeczko czy maty edukacyjne.
Grzechotki. Chcąc zwrócić uwagę dziecka wybieramy przedmioty kolorowe. Dzieci wodzą za nimi wzrokiem, odwracają głowę w kierunku z którego dochodzą dźwięki. W ten sposób można sprawdzić czy maluszek dobrze reaguje na wybrane bodźce zewnętrzne.
Przy wyborze trzeba zwrócić uwagę m.in. na:
– bezpieczeństwo użytkowania: tworzywo, z którego wykonana zabawka powinno być trwałe. Nie powinna zawierać malutkich elementów, które mogą się odczepić/wypaść z niej. Wiemy, że ta zabawka musi wydawać dźwięk, więc wewnątrz są na pewno jakieś kuleczki, czasem widoczne gołym okiem, ale grzechotka nie powinna się rozpaść przy uderzeniu, bo stwarza to niebezpieczeństwo połknięcia;
– wielkość – kiedy dzidziuś zaczyna sam chwytać przedmioty, pamiętajmy, że twarda, plastikowa grzechotka może wyrządzić mu krzywdę. Trzymając ją w rączce i machając we wszystkich kierunkach nietrudno o uderzenie w główkę. Są grzechotki welurowe, miękkie, zakładane na rączkę jak bransoletka czy zegarek. Jednak w każdym przypadku trzeba dbać o czystość takiej zabawki. Te pluszowe łatwiej się brudzą, co widać gołym okiem i trudniej się je czyści;
– funkcjonalność – dzieci na pewno będą brać je do buzi, wśród propozycji jest wiele grzechotek z funkcją gryzaka.
– kolory – im więcej wzorów i kolorów tym bardziej przyciąga wzrok.
Karuzele. Wszystkie chyba mają zamontowane pozytywki. Należy jednak sprawdzić czy muzyka nie jest za głośna, bo zamiast uspokajać dziecko, może je drażnić. Są karuzele z maskotkami pluszowymi, z elementami drewnianymi i plastikowymi, wymiennymi i stałymi, starowane pilotem. Po prostu od koloru do wyboru, tylko rodzic musi dobrze wybrać, aby nie żałować.
Maty edukacyjne. Są duże i małe. Mają różne funkcje. Grają, piszczą, szeleszczą, gruchają, mają lusterko w które maluchy mogą się wpatrywać… długo (niektóre dzieci zakochują się w swoim odbiciu i całują je :). Maty mają różne wzory i motywy przewodnie, zróżnicowane faktury, oddziałują na zmysły wzroku, słuchu i dotyku. Zachęcają dziecko do wysiłku fizycznego. Maluch będzie próbował sięgać zabawki, przedostać się z jednego końca na drugi.
Zabawki wydające dźwięki (interaktywne). To zdecydowany hit. Chyba każdy ma takie w swojej kolekcji: uczą bawiąc, bawią ucząc. Jednak mam jedną wskazówkę: Rodzicu, SZANUJ SIEBIE. Jeśli kupujcie prezent dla nie Waszego malucha SZANUJCIE jego RODZICÓW. Zabawki zbyt głośne, bez regulacji natężenia dźwięku, piszczące i hałasujące, mimo, iż podobają się dzieciaczkom – mogą doprowadzać po prostu do szału! A jeśli jest ich kilka to już w ogóle katastrofa. Nie sztuka kupić zabawkę „interaktywną”, z której po kryjomu rodzice będą wyciągać baterie, czy chować po kątach, byle smyk ich nie znalazł. Uwierzcie. Naprawdę są zabawki strasznie irytujące 😉
Książeczki. Obecnie na początek można wybrać książeczki bardzo trwałe: materiałowe, gumowe (nadające się do kąpieli), które nie ulegną żadnemu maluszkowi. Są kolorowe, także mają różne faktury i dodatkowe gadżety przyciągające uwagę dziecka. Później nadchodzi czas na czytanie krótkich tekstów. Zawsze warto zwracać uwagę na ilustracje, opisywać je np. podawać nazwy zwierząt, odgłosy jakie wydają etc. W ogóle, zawsze, w każdej sytuacji do dziecka trzeba DUŻO mówić.
Inne zabawy manipulacyjne.
Labiryntu, zabawy typu mula, gdzie można przesuwać elementy – ćwiczą koordynację wzrokowo-ruchową. Kostki edukacyjne, dopasowywanie kształtów itd.
Zabawy z niemowlakiem. Moje propozycje?
Lubię zabawy, które wywołują śmiech. Śmiech ma właściwości terapeutyczne, odstresowuje, obniża poziom agresji, dotlenia organizm, sprawia, że czujemy się szczęśliwsi, gdyż wydzielają się endorfiny. Hania niestety jako niemowlę, mimo, iż stale uśmiechnięte śmiała się w głos rzadko, Wojtek za to nadrabia.
Jak rozśmieszyć dziecko? Sposoby są różne. Jedno dziecko zacznie się śmiać, gdy rodzic zacznie „błaznować”, drugie to ataku niekontrolowanego śmiechu doprowadzi darcie kartki papieru (filmik), na trzecie działają łaskotki, na czwarte „dmuchanie”. My lubimy „wierszyki masażyki” i inne rymowanki. Np:
1. Pełza wąż, śliski wąż
I łaskocze Ciebie wciąż.
Idzie słoń, ciężki słoń
I nadepnie Ci na dłoń.
Idą kurki, małe kurki
I wbijają tu pazurki.
2. Idzie kominiarz po drabinie
Tu zadzwoni, tu zapuka,
A dzień dobry panie Kluka.
3. Idzie rak, nieborak
jak uszczypnie będzie znak.
4. Sroczka kaszkę ważyła,
dzieci swoje karmiła.
Pierwszemu dała na miseczce,
drugiemu dała na łyżeczce,
trzeciemu dała w garnuszeczku,
czwartemu dała w dzbanuszeczku.
A piątemu nic nie dała
i frrrrrrr… do lasu poleciała
Znacie? Jeśli nie to mogę wytłumaczyć jak bawić się tymi wierszykami.
Dodam, że dotyk jest szalenie ważny w rozwoju dziecka od narodzin (zwłaszcza emocjonalnym), zapewnia poczucie bliskości i bezpieczeństwa.
Rozwijanie aparatu mowy.
Niektóre mamy popukają się po czole, ale czasami bawimy się „w piszczenie”. Śmiechu, co niemiara i zabawa zawsze inicjowana jest przez mojego Syna. Po prostu piszczymy na zmianę – kto głośniej. Uczymy się w ten sposób także regulacji natężenia głosu.
Naśladowanie dźwięków. Póki co odgłosy zwierząt nie wychodzą nam, ale autko „młody” naśladować umie 🙂
Ćwiczenie oddechowe. Zawsze chce mi się śmiać, kiedy moje dzieciaczki piją z butelki lub kubka. Nie wiem dlaczego, ale na początku oboje mieli tak, że po każdym łyku było głośne westchnienie 🙂 Myślę, że można to zakwalifikować do ćwiczeń oddechu.
Muzyka i taniec.
Muzyka towarzyszyła moim dzieciom od życia płodowego. Słuchały Mozarta przez słuchawki 🙂 Tak, tak. Stwierdziłam, że nie zaszkodzi spróbować czy ta muzyka naprawdę ma tak dobry wpływ. Sama lubię kilka jego utworów. Ale… moje maluchy zdecydowanie wolą troszkę cięższe brzmienia – jak tata. Wystarczy, że włączy on np. ACDC czy Mattalica i Wojtek szaleje na całego. Hania też lubiła te klimaty gdy była młodsza.
Zawsze wiem, kiedy Wojtek ma ochotę potańczyć. Nie mówi, ale albo wskazuje ręką na sprzęt grający robiąc „yyyyyyyyyy”, albo podnosi w charakterystyczny sposób prawą rękę.
Zabawy na placu zabaw, to dla dzieci, które już raczej chodzą :):
Bo ruch to zdrowie, a ruch na świeżym powietrzu tym bardziej! I kropka.
Gdy tylko odzyskam swój komputer, który padł po aktualizacji systemu (czytłąm na formu i wiem od znajomych, że niejestem odosobnionym przypadkiem) wstawię tu filmiki. Niestety sprzęt na którym pracuję ma tyle lat, że moje wymagania przekraczają jego możliwości i uniemożliwia mi to dopracowanie tego postu w sposób, którego bym oczekiwała.
Poinformuję o aktualizacji 🙂
A jakie zabawy preferują Wasze maluszki?
Poinformuję o aktualizacji 🙂
A jakie zabawy preferują Wasze maluszki?
PS. Odnośnie wczorajszego postu. Mama na antybiotyku. Chorujemy rodzinnie, tylko Tata się broni 🙂
Moje córcia uwielbia się śmiać więc bardzo lubi jak ją delikatnie łaskoczę po brzuszku a ona w głos! 🙂
Lubi bardzo też grzechotki.
Za to syn cieszy się na możliwość pójścia na dwór. Plac zabaw na podwórku bardzo lubi 😀
Jedyne co się u nas nie sprawdziło z tego co wymieniłaś to karuzela.
Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia! Nawet dla odpornego taty. 😉
U nas też karuzela szału nie zrobiła. Lepszy okazał się projektor z pozytywką. Dzięki, obyśmy szybko doszli do siebie bo piękny weekend ma być 🙂