Jakiś czas temu okazało się, że Wojtek ma delikatną anemię. Oczywistym zaleceniem była suplementacja żelaza. Akurat tak się złożyło, że tego samego dnia miałam wizytę z Hanią u pediatry-pulmonologa, rewelacyjnego zresztą specjalisty dziecięcego. Nie będę robić mu reklamy, ale w Internecie nie ma żadnej negatywnej czy nawet neutralnej opinii na jego temat. To lekarz, który antybiotyków unika jak ognia, a jego zalecenia bywają w swojej prostocie zaskakujące. Powiedziałam mu o naszej sytuacji. Polecił, abym każdego dnia podawała Wojtkowi… żółtko najlepiej w domowym budyniu, na który podał mi przepis. Dzisiaj się nim z Wami dzielę, bo jest banalny, ale nie dlatego, żeby Wam podać receptę na wyrównanie poziomu żelaza, ponieważ sam budyń nie wystarczy. Po czasie dowiedziałam się, że wapń utrudnia wchłanianie żelaza, z kolei proces ten ułatwia witamina C. Zatem nie potrafię powiedzieć na ile skuteczna jest rola żółtka połączonego z mlekiem w walce z anemią, ale sam budyń bardzo małemu smakował.
Z racji, iż u nas budyń zastępuje wieczorną porcję mleka, robię go w formie płynnej – do picia. Można go bez problemu zrobić z mleka modyfikowanego jak i zwykłego. W pierwszym przypadku trzeba pamiętać, że podczas gotowania MM straci wszystkie swoje wartości, ale w tym przypadku to jest nieistotne, bo najważniejsze jest żelazo zawarte we wspomnianym żółtku. Po co gotować? Po to, aby ustrzec się ryzyka zakażenia salmonellą z jajka.
Potrzebujemy (1 porcja):
– 250 ml mleka,
– pół łyżeczki cukru,
– żółtko,
– łyżeczkę mąki ziemniaczanej (wersja płynna) lub łyżka (wersja gęsta).
Wykonanie:
Jeśli robimy wersję z MM przygotowujemy mieszankę, jeśli korzystamy ze zwykłego krowiego zagotowujemy je.
Jajko rozbijamy i oddzielamy żółtko od białka.
Do żółtka dodajemy odrobinkę cukru i ucieramy.
Następnie wlewamy do niego troszeczkę mleka, minimalną ilość. Wsypujemy mąkę i dokładnie mieszamy, aby nie było grudek.
Gdy mleko jest już gorące dolewamy go jeszcze trochę do żółtka, by je zahartować (aby całość po połączeniu się nie zważyła), gdy zaczyna wrzeć wlewamy żółtko…
…mieszamy i zagotowujemy.
Podajemy w odpowiedniej temperaturze. Prawda, że proste? Hania już to opanowała 🙂
Staram się właśnie na takich budyniach robić masy do tart itp. Ale bywa różnie :P. Niemniej jednak jest tak samo prosty w wykonaniu, tylko czasem żółtek brak 🙂
Też mam anemię (tylko ciążową). Tylko, cholera, nie lubię budyniu… 🙁
My od dawna taki robimy 😉
Inka bydyniu z torebki nie lubi. Moze taki by raczyla zjesc!
Daj znać jak wypróbujesz 🙂
jeszcze nie robiłam domowego budyniu;), a mąż bardzo lubi, więc czemu nie ;). dobra alternatywa dla tych torebkowych 🙂
Byłam w szoku jakie to proste! Po co teraz kupować torebki 🙂 ?
Dzięki wielkie. Tego nam było trzeba! 🙂
Super jeśli Wam się przyda! 🙂
Taki budyń przydałby się moim chłopakom bo kompletnie nie chcą jeść jajek. Problem polega na tym, że budyniu młode też nie lubią 🙁
To rób im w formie pitnej, może wypiją 🙂
Uwielbiam takich lekarzy, co to wszystko robią, by antybiotyku unikać, od kiedy trafiliśmy na naszą alergolog, starszak o wiele lepiej przechodzi wszelkie infekcje.
a budyn wygląda apetycznie i na pewno zdrowszy niż te z torebki
Hania miała 4x zapalenie oskrzeli w ciągu dwóch miesięcy. On mi ją tak ładnie wyprowadził, że trzy miesiące był spokój z chorobami. A jego podejście do dzieci? Szczęka mi opadła 🙂