Zamiłowanie do wszystkiego co z kuchnią związane Hania odziedziczyła chyba w genach po rodzinie taty. Jest to miejsce, w którym świetnie się odnajduje i podejmuje wszelakiego rodzaju wyzwania, niczym prawdziwy Masterchef. Tym razem dla odmiany nie będzie przepisu kulinarnego, a post dotyczący zabawkowej kuchni Wadera Party World (zdecydowanie mojego faworyta na polskim rynku). Kto śledzi mój blog, nie jest pewnie tym faktem zaskoczony, opisywałam już u siebie garaż i klocki (możecie kliknąć, jeśli Was interesują).
Pierwsze moje wrażenie (nie tylko moje, Hani też) – „jaka ta kuchnia mała…”. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Już po 5 minutach byłam pewna, że jest to mała rzecz, która cieszy. Kiedyś posiadaliśmy dosyć duży zestaw, który znacznie ograniczał miejsce w pokoju, więc po prostu latem wynieśliśmy go na podwórko i tam już został – zimą jest przechowywany w pomieszczeniu gospodarczym. Zatem już na początku dostrzegam pewne atuty: kuchnia jest malutka, ale poręczna i łatwa do przechowywania łącznie z całym sprzętem.
Według danych producenta (znajdujących się na opakowaniu) zestaw Party World – Kuchnia składa się z 31 elementów, aczkolwiek nasz ma ich więcej, więc nie wiem czy to błąd w druku, czy mieliśmy farta 🙂
– piekarnik (który może służyć jako wiaderko)
– kuchenka gazowa
– wieszak,
– akcesoria tj. nabierka, łopatka, łopatka ażurowa i łyżka cedzakowa,
– naczynia: garnek oraz rondel/patelnia (zależy od zestawu) z pokrywkami,
– 4-osobowy zestaw obiadowy: miseczki i talerzyki (przy czym my właśnie mamy zamiast 4, osiem talerzy)
– sztućce: 4 widelce, 4 łyżki, 4 noże.
I jak zwykle możecie się spodziewać, że nasza kuchnia nie spełnia tylko i wyłącznie funkcji do których docelowo jest przeznaczona.
Zaczynamy zabawę!
Oczywiście jak na prawdziwą panią kuchni przystało najpierw należy zaprowadzić porządek i poukładać wszystko na właściwe miejsca. Rozpakowujemy, wieszamy, segregujemy.
Kolejny krok to przygotowanie nakrycia stołu dla gości, oczywiście najlepiej zgodnie z zasadami savoir-vivre: talerzyki, a na nich miseczki (tudzież bulionówki, głębokie talerze – jak zwał tak zwał). Widelec po stronie lewej, a łyżka i nóż po stronie prawej, przy czym łyżka od zewnątrz a nóż od wewnątrz, ostrzem skierowany do talerzy.
Później można już gotować i częstować oczekując reakcji. Jak widać na załączonym poniżej obrazku Panu smakowało i skwitował danie krótkim „piche”, co przekładając na nasz język oznacza „pyszne”.
Nasza kucharka jest otwarta i wyrozumiała, więc zaprasza także gościa do swojego królestwa prezentując mu metodę przygotowania najpyszniejszych naleśników…
Ba… nawet dopuszcza go do swojego sprzętu (pozwalając mu ćwiczyć motorykę małą, m.in. dzięki manipulacji pokrętłami).
Dodatkowym atutem małej kuchenki jest jej funkcja turystyczna. Pakujemy całe wyposażenie do piekarnika-wiaderka i ruszamy na piknik lub biwak, bo jedzenie na świeżym powietrzu smakuje lepiej. Kompaktowość tego produktu to fenomenalna sprawa 🙂
Gotujemy według uznania, wszak wszystko mamy pod ręką…
A gdy nam się znudzi, można całość rozmontować i wykorzystać wiaderko do czego tylko chcemy.
Po zabawie wracamy do domu, by wykorzystać osprzęt do kolejnych edukacyjnych zabaw!
Przedstawiam Wam zatem moje propozycje:
1. Kontynuowanie rytmów czyli ćwiczenie spostrzegawczości wzrokowej.
Układamy wzór wykorzystując naczynia i sztućce, tym sposobem zmuszamy dziecko do logicznego myślenia i dalszego układania według określonego schematu. Ważny jest też kierunek czy sposób ułożenia np. łyżki czy noża.
Z racji, iż w domu mieliśmy już serwis kawowy tej firmy wykorzystałam go również do tej zabawy.
Zabawy twórcze i odwzorowywanie.
Można tworzyć samodzielnie, akurat do tego nie musiałam Hani zachęcać. Bawimy się na zasadzie: „ja ułożę swoją propozycję, ty wykonasz to samo, a później zamienimy się rolami”.
Tutaj uwzględniamy też odcienie (serwis miał nieco jaśniejsze łyżki).
I pomysł Hani – z racji, że ostatnio już na „poważnie” uczymy się liter, postanowiła potworzyć je z wykorzystaniem sztućców. Kreatywnie? Jak dla mnie piątka z plusem za samodzielnie podjętą inicjatywę, choć to już pewnie nawyk – mimo wszystko doceniam efekty naszej wspólnej pracy.
Zdajecie sobie sprawę, że przykłady dodatkowych zabaw można mnożyć, więc nie będę Was zanudzać. Podsumuję tylko krótko.
Kuchnia jest mała – mi to absolutnie nie przeszkadza. Elementy na pewno się nie pogubią, bo wszystko można trzymać w jednym miejscu. Plus za wielofunkcyjność. Jakość wykonania: osobiście rzadko dostrzegam jakieś negatywy, bo Wader ma zabawki naprawdę solidne i dopracowane. Wszystko jest bardzo realistyczne, nawet mamy dziurki w pokrywkach do odprowadzania pary :). Jedyne do czego w tym przypadku mogę się przyczepić, to to, że uchwyt od pokrywki słabo się trzyma, gdy „wciśniemy” ją na garnek, przy zdejmowaniu niekiedy „kwiatek” zostaje w ręce, a pokrywka nadal na garnku. Ale to szczegół. Dla mnie ważne jest, że dzieciaki są zachwycone, bawią się wspólnie i wymyślają coraz to nowsze potrawy. Uczą się współpracy i dzielenia – bo kto powiedział, że chłopcy nie mogą się też bawić tego typu zabawkami?
Na koniec pokażę Wam warianty kolorystyczne:
Link do kuchni macie tutaj z tacką w gratisie 🙂
Pochwalcie się czy Wy też lubicie Wadera i jakie są Wasze ulubione zabawki!
WOW! Podoba mi się kompaktowe wykonanie tej kuchenki. Myślę, że rozejrzę się za taką dla chłopaków. Na razie w moich miskach gotują kompot i leczo z pluszowych warzyw i owoców z Ikei 🙂
W domu mamy większą kuchenkę ale Córcia napewno cieszyłaby się z kolejnej ;-). Tylko my zapewne właśnie tą zabrałybyśmy do piaskownicy bo tam ciągle się gotuje coś 😉 a po skończonej zabawie siup do wiaderka wszystko zamiast porozwalane dookoła.
Lubimy zabawki Wadera. Z plastików są chyba najbardziej wytrwałe. Kuchnia fajna, ale dla nas raczej jak zabawka podwórkowa, w domu mamy dużą kuchnię z Ikei 🙂
I u nas Wader rządzi! Mieliśmy przyjemność z naszymi zdjęciami znaleźć się w ich katalogu zabawek 2016. Polecamy nieustannie, bo zabawki boskie i nie do zajechania 😉
Fajny pomysł na kuchnię 🙂 Przydatna nie tylko w domu 🙂
Wader ma świetne zabawki a Ty masz super pomysły na zabawę
Dzięki
Fajnie i pomysłowo!
Fajna zabawka, a te Twoje pomysły na zabawy edukacyjne mnie zaskakują 😀
Jeszcze nie przywykłaś?
Uwielbiam Wadera, od lat stale i niezmiennie 🙂 W zasadzie jedyne plastikowe zabawki jakie mamy w domu to te od Wadera 🙂
Nie dziwię się – jest za co go kochać
Uwielbiamy Wadera, Pyzusia też pierwsze co to zapytała, dlaczego kuchnia jest taka mała 😉
Bo to zaskoczenie ogromne 🙂 Ja jestem zadowolona, w pokoju i tak już nie mają miejsca. Ostatnio koleżanka, która mnie odwiedziła stwierdziła, że dzieciaki mają lepsze wyposażenie niż w przedszkolu 😛