Samodzielność dziecka w wieku przedszkolnym
To temat na
który chciałaby zwrócić szczególną uwagę. Wszyscy doskonale zdajemy sobie
sprawę, że od narodzin dziecko jest silnie uzależnione od rodzica, gdyż samo
nie jest w stanie zaspokoić żadnych swoich potrzeb. Z biegiem czasu (drogie
mamy :)) sytuacja się zmienia i trzeba jednak dawać mu więcej swobody,
pozwolić na podejmowanie niektórych decyzji, choćby częściowo. Nie można go
ciągle ograniczać – oczywiście nie chodzi także o to by dziecko ciągle stawiało
na swoim i rządziło w domu.
który chciałaby zwrócić szczególną uwagę. Wszyscy doskonale zdajemy sobie
sprawę, że od narodzin dziecko jest silnie uzależnione od rodzica, gdyż samo
nie jest w stanie zaspokoić żadnych swoich potrzeb. Z biegiem czasu (drogie
mamy :)) sytuacja się zmienia i trzeba jednak dawać mu więcej swobody,
pozwolić na podejmowanie niektórych decyzji, choćby częściowo. Nie można go
ciągle ograniczać – oczywiście nie chodzi także o to by dziecko ciągle stawiało
na swoim i rządziło w domu.
Wielu rodzicom ciężko pogodzić się z faktem, że dziecko w wielu
dziedzinach przestaje potrzebować ich pomocy. W końcu to najukochańsze
maleństwo, dla którego jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Nie będę tu opisywać
poszczególnych etapów, ograniczę się do kilku obszarów, które w przedszkolu są
bardzo istotne.
dziedzinach przestaje potrzebować ich pomocy. W końcu to najukochańsze
maleństwo, dla którego jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Nie będę tu opisywać
poszczególnych etapów, ograniczę się do kilku obszarów, które w przedszkolu są
bardzo istotne.
Wiadomo, że rozpoczynając naukę w przedszkolu dziecko powinno umieć
sygnalizować podstawowe potrzeby, w tym fizjologiczne. Wielu rodziców naukę
korzystania z nocnika zostawia na ostatnią chwilę lub oddają dziecko z myślą „najwyżej
się przytrafi”. Rzeczywiście w nowym środowisku czasami zdarzy się, że dziecko
nasiusia – ubranka do przebrania są. Gorzej jeśli na jednym razie się nie
skończy, a komplet awaryjny jest jeden. Ba, są sytuacje, gdy trafi się
poważniejsza sprawa. Miałam przypadki, gdzie dziecko wręcz trzeba było całe
myć, a nie jest to takie łatwe zadanie, gdy w toalecie są tylko umywalki… Ale
nie o tym miałam pisać.
sygnalizować podstawowe potrzeby, w tym fizjologiczne. Wielu rodziców naukę
korzystania z nocnika zostawia na ostatnią chwilę lub oddają dziecko z myślą „najwyżej
się przytrafi”. Rzeczywiście w nowym środowisku czasami zdarzy się, że dziecko
nasiusia – ubranka do przebrania są. Gorzej jeśli na jednym razie się nie
skończy, a komplet awaryjny jest jeden. Ba, są sytuacje, gdy trafi się
poważniejsza sprawa. Miałam przypadki, gdzie dziecko wręcz trzeba było całe
myć, a nie jest to takie łatwe zadanie, gdy w toalecie są tylko umywalki… Ale
nie o tym miałam pisać.
To co najbardziej wręcz irytuje to kwestia ubierania i rozbierania się.
Czasy są takie, że ciągle się gdzieś spieszymy i czasami nawet nieświadomie
ograniczamy nasze pociechy „bo rodzic to zrobi szybciej”. Ubieramy więc dzieci od
stóp do głów (sama się czasami na tym łapię). Jeśli w domu mamy jedno dziecko – to żaden problem. Spróbujcie
się jednak postawić w sytuacji nauczyciela, który ma pod opieką około 20
przedszkolaków – zimą: sweterki, bluzy, kurtki, czapki, szale, rękawiczki,
kozaki itd. Są dzieci, które nawet nie próbują się samodzielnie ubierać mimo
próśb – czekają, aż ktoś je wyręczy (oczywiście są maluchy, które z własnej
woli pomagają nawet kolegom i koleżankom).
Czasy są takie, że ciągle się gdzieś spieszymy i czasami nawet nieświadomie
ograniczamy nasze pociechy „bo rodzic to zrobi szybciej”. Ubieramy więc dzieci od
stóp do głów (sama się czasami na tym łapię). Jeśli w domu mamy jedno dziecko – to żaden problem. Spróbujcie
się jednak postawić w sytuacji nauczyciela, który ma pod opieką około 20
przedszkolaków – zimą: sweterki, bluzy, kurtki, czapki, szale, rękawiczki,
kozaki itd. Są dzieci, które nawet nie próbują się samodzielnie ubierać mimo
próśb – czekają, aż ktoś je wyręczy (oczywiście są maluchy, które z własnej
woli pomagają nawet kolegom i koleżankom).
Rezultat? Część dzieci ubranych grzeje
się w szatni, co o tej porze roku może mieć bardzo negatywny skutek – spocone dziecko
na spacerze… Pomijam nauczyciela, który po ubraniu choćby połowy podopiecznych
ma dość. A po powrocie? Przychodzimy z całą grupą do przedszkola zaczyna się
wyścig, kto pierwszy na sali (wymyślony przez dzieci). Skutek? Zamiast ułożyć
buciki i odwiesić ubrania na wieszak, maluchy rzucają je byle gdzie i później nawet
dodatkowe 20min. szuka się właścicieli poszczególnych części garderoby. Z czego
to wynika? Mama lub tata przyprowadzają malucha do placówki – oczywiście spieszą
się do pracy, rozbierają go, zakładają paputki, odwieszają kurtkę i uciekają.
Popołudniu spieszą się do domu, więc dziecko rozsiada się na ławce i czeka, bo
przecież „mama i tak mnie ubierze”.
się w szatni, co o tej porze roku może mieć bardzo negatywny skutek – spocone dziecko
na spacerze… Pomijam nauczyciela, który po ubraniu choćby połowy podopiecznych
ma dość. A po powrocie? Przychodzimy z całą grupą do przedszkola zaczyna się
wyścig, kto pierwszy na sali (wymyślony przez dzieci). Skutek? Zamiast ułożyć
buciki i odwiesić ubrania na wieszak, maluchy rzucają je byle gdzie i później nawet
dodatkowe 20min. szuka się właścicieli poszczególnych części garderoby. Z czego
to wynika? Mama lub tata przyprowadzają malucha do placówki – oczywiście spieszą
się do pracy, rozbierają go, zakładają paputki, odwieszają kurtkę i uciekają.
Popołudniu spieszą się do domu, więc dziecko rozsiada się na ławce i czeka, bo
przecież „mama i tak mnie ubierze”.
Buty… W przypadku 5-6 latków, które posiadają wiązane obuwie – powinno się
ćwiczyć tę czynność w domu. Dziecko w tym wieku powinno samo umieć zawiązać
sznurówki. Kilkulatki są mądre i powtarzają to co słyszą w domu: „Nie muszę
tego umieć, bo mama powiedziała, że Pani i tak będzie musiała to zrobić”. Tak…
x10, x15 czy x20? Miałam kiedyś w przedszkolu 4,5-letnie dziecko, które nie
potrafiło otworzyć drzwi czy odkręcić kranu, więc buty w tym przypadku to
poziom hard…
ćwiczyć tę czynność w domu. Dziecko w tym wieku powinno samo umieć zawiązać
sznurówki. Kilkulatki są mądre i powtarzają to co słyszą w domu: „Nie muszę
tego umieć, bo mama powiedziała, że Pani i tak będzie musiała to zrobić”. Tak…
x10, x15 czy x20? Miałam kiedyś w przedszkolu 4,5-letnie dziecko, które nie
potrafiło otworzyć drzwi czy odkręcić kranu, więc buty w tym przypadku to
poziom hard…
Jeszcze posiłki… Rozumiem, że rodzice w domu lubią, gdy dziecko jest
czyste, ale (o zgrozo!) żeby je karmić? W przedszkolu nie ma takiej opcji,
każdy musi się najeść sam. To samo jeśli chodzi o rodzaj pożywienia. Niektórzy
rodzice cieszą się, że dziecko je cokolwiek czy to lizak czy czekolada. Ale w
placówce to już nie jest takie oczywiste. Trzeba uważać co mówimy w domu.
Pomijam wypowiedzi w stylu „tata powiedział, że nie muszę tego jeść, bo jak
zechcę to zjem obiad w domu” – i w tym momencie dziesięć par rąk odsuwa
talarze, albo „jak nie zjem to mama mi dała batonika i zjem go po obiedzie”, „te
obiady są niedobre, nie będę jeść” (wszystkie?). Po godzinie natomiast
niejednokrotnie zdarza się, że dziecko narzeka, że jest głodne, a do przyjścia
rodzica ze 3 godziny… Nauczyciel nie zmusza dzieci do jedzenia, może zachęcić i
tyle.
czyste, ale (o zgrozo!) żeby je karmić? W przedszkolu nie ma takiej opcji,
każdy musi się najeść sam. To samo jeśli chodzi o rodzaj pożywienia. Niektórzy
rodzice cieszą się, że dziecko je cokolwiek czy to lizak czy czekolada. Ale w
placówce to już nie jest takie oczywiste. Trzeba uważać co mówimy w domu.
Pomijam wypowiedzi w stylu „tata powiedział, że nie muszę tego jeść, bo jak
zechcę to zjem obiad w domu” – i w tym momencie dziesięć par rąk odsuwa
talarze, albo „jak nie zjem to mama mi dała batonika i zjem go po obiedzie”, „te
obiady są niedobre, nie będę jeść” (wszystkie?). Po godzinie natomiast
niejednokrotnie zdarza się, że dziecko narzeka, że jest głodne, a do przyjścia
rodzica ze 3 godziny… Nauczyciel nie zmusza dzieci do jedzenia, może zachęcić i
tyle.