Dobre maniery są bardzo mile widziane, zawsze i wszędzie, dlatego powinny być wpajane od samego początku. Przede wszystkim w gestii rodzica, a później także nauczyciela leży nauczenie pożądanych zachowań. Podam prosty przykład: do przedszkola wchodzi rodzic i dziecko, rodzic mówi Dzień Dobry, a dziecko nie. W tej sytuacji oczywiste jest, że mama lub tata powinni zwrócić mu uwagę (czasem przedszkolak ma zły dzień lub foszka – można wybaczyć, niemniej u niektórych to nagminne). To samo, gdy spotykamy kogoś na ulicy, choćby wspomnianego nauczyciela. Niektórzy rodzice zapominają poza placówką, że w ogóle go znają – więc jaki przykład ma maluch?
W dzisiejszych czasach dobre przyzwyczajenia są na wagę złota.
W dzisiejszych czasach dobre przyzwyczajenia są na wagę złota.
Nie mówię o dzieciach, ale o młodzieży. Współcześni nastolatkowie są tak strasznie przemęczeni, że ustąpienie miejsca w tramwaju osobie starszej czy ze złamaną nogą graniczy z cudem. Byłam świadkiem sytuacji, gdzie jedna pani zwróciła dwóm młodym dziewczynom uwagę, że mogłyby ustąpić miejsca pani o kulach, która jest po operacji. Jakie „robactwo” leciało z ich ust, głowa boli. Zero szacunku, a tekst „uważaj stara babo bo ci napluję w pysk. Myślisz, ze my nie mamy prawa być zmęczone”, osłabił chyba wszystkich. Myślę, że ich rodzice spaliliby się ze wstydu.
Tak więc moi drodzy. Uczmy dzieci właściwego zachowania.
Dla nas dodatkowo bardzo przydatną pozycją jest książka pt.: „Dobre obyczaje” wyd. Ewa Jarmołkiewicz (oczywiście nie trzeba książek, aby poprawnie wychować potomstwo). Hania otrzymała ją w prezencie i bardzo polubiła, dlatego pokrótce ją opiszę .
Pozycja ta obejmuje kilkanaście kategorii:
– dobre słowa,
– czystość i staranność,
– wszystko umiem, wszystko mogę,
– przy jedzeniu,
– moja rodzina,
– z przyjaciółmi,
– w gościnie,
– prezenty i poczęstunek,
– w szkole,
– uprzejma ulica,
– na przejściu,
– komunikacja,
– telefon,
– listy,
– kino, teatr,
– bezpieczeństwo w domu i na ulicy.
Przede wszystkim uwagę dziecka przyciągają kolorowe ilustracje w dość dużej ilości. Momentami mam wrażenie, że zbyt dużej, ponieważ zaczynam czytać po kilka razy, ale na obrazkach jest tyle szczegółów, iż pada sto pytań. Jednak jeśli zaczniemy od zapoznania treści, później łatwiej jest omawiać rysunki, nie zawsze się to jednak udaje. Pada komenda: „Mamo czytaj!”, ja ją wykonuję, wypowiadam jedno słowo – przerwa na pytanie, od nowa i tak w kółko :).
Co fajnego jest w tej książeczce? Po pierwsze: dotyczy praktycznie każdej sfery życia codziennego, tak więc niczego nie pominiemy. Po drugie: w każdym rozdziale mamy najpierw przejrzyste wyjaśnienie dotyczące właściwego zachowania, poparte odpowiednią treścią wierszyka (dzieci na ogół kochają rymowanki). Po trzecie: zawsze można odwołać się do ilustracji – pogadanka na ten temat utrwala dodatkowo odpowiedni przekaz. Po czwarte: każdy rozdział zakończony jest wypunktowanymi, krótkimi złotymi zasadami, podsumowującymi to, co zostało w nim zawarte.
Na końcu książeczki dodatkowo mamy zbiór wszystkich złotych zasad, już bez ilustracji, więc można szybko sobie je przypomnieć.
My codziennie czytamy jeden rozdział. Aby Hania lepiej zrozumiała, staram się z nią wszystko omówić możliwie szczegółowo. Dodatkowo ćwiczy ona wypowiedzi pełnymi zdaniami, argumentowanie i myślenie przyczynowo-skutkowe, gdyż zawsze pytam co widzi na ilustracji: jak zachowuje się postać na rysunku (dobrze, czy źle – dlaczego myśli, że w ten sposób), co może się stać (np. gdy dziecko bawi się zapałkami etc.).
W książeczce znajduje się kilka trudnych i niezrozumiałych dla dziecka słów, mam wrażenie, że ze staropolszczyzny, ale nie wpływa to na całokształt przekazu. Zawsze można wyjaśnić dziecku ich znaczenie. Dzięki niej, dziecko opanuje przynajmniej w teorii zasady savoir vivre. Zatem z czystym sumieniem polecam 🙂
Zdecydowanie warto uczyć dziecka dobrych obyczajów jak najwcześniej. My już zaczynamy. 😉