Gdziekolwiek się nie obejrzymy, widzimy „obrazki” zadowolonych
mam i szczęśliwych dzieci. Tak, zdecydowanie, każda mama ma zawsze perfekcyjny
makijaż, idealnie białe zęby, uśmiech przyklejony do twarzy, talię osy, najlepsze
ciuchy i lśniący dom. Każda z nas wie skąd się biorą dzieci, jakie to proste –
wystarczy chcieć, a później to już wiadomo.
mam i szczęśliwych dzieci. Tak, zdecydowanie, każda mama ma zawsze perfekcyjny
makijaż, idealnie białe zęby, uśmiech przyklejony do twarzy, talię osy, najlepsze
ciuchy i lśniący dom. Każda z nas wie skąd się biorą dzieci, jakie to proste –
wystarczy chcieć, a później to już wiadomo.
Praktyka. Test – pierwszy, drugi, dziesiąty i ciągle to samo
rozczarowanie. Za n-tym razem gdy podświadomość automatycznie mówi: „po co
robisz ten test, nie musisz nawet patrzeć i tak wiadomo” – nagle widać dwie
kreski. Sukces! A w głowie następne milion myśli: co jeśli pojawią się
dodatkowe utrudnienia? Brzuch rośnie razem z ciekawością i miłością, kopniaki
cieszą, ale i denerwują, gdy jakaś kończyna po raz setny wchodzi Ci pod żebra.
Mija termin porodu, nic się nie dzieje. Męczą Cię w szpitalu 4 dni żeby
wywołać akcję porodową. Wreszcie jest maleństwo i miłość jeszcze większa,
endorfiny wypełniają Cię od czubka głowy po końcówki palców stóp. Dziecko śpi
tak słodko, po co masz spać skoro musisz się napatrzeć. Wreszcie, emocje trochę
opadają, czujesz zmęczenie, a tu płacz. Godzina, dwie, trzy. Śpi 5 minut i
znowu. Położne się nie interesują mimo, że jest środek nocy, Ty nie spałaś 48
godzin, a maluch krzyczy. Obolała wstajesz idziesz poprosić o pomoc – ale jak
śmiesz przerywać drzemkę pielęgniarce.
Karmienie piersią. Nikt nie mówi, że już na drugi dzień po
porodzie mogą się pojawić krwawiące rany. Nieraz widziałam dziewczyny, które
płakały, bo maluch nie chciał pić, odciągały pokarm, spędzały mnóstwo czasu z
położnymi (oczywiście słyszałam też tekst położnej do 19-latki: „Nie wie pani
jak karmić? Gazet pani nie czytała?”) walcząc by ich pociecha wreszcie
zechciała złapać pierś, bo „to jedyny słuszny sposób karmienia”. Gdy nie
wychodzi dziewczyny mają żal do siebie. Klęska. Nie dałam rady. Jestem złą
matką. A zapalenie piersi? Nie możesz spać, leżeć, ruszać ręką, głębiej
odetchnąć. Konsekwencje mogą być jeszcze gorsze, ale wiesz, że mimo, iż
krzyczysz z bólu powinnaś karmić. Jakoś przeżyjesz.
porodzie mogą się pojawić krwawiące rany. Nieraz widziałam dziewczyny, które
płakały, bo maluch nie chciał pić, odciągały pokarm, spędzały mnóstwo czasu z
położnymi (oczywiście słyszałam też tekst położnej do 19-latki: „Nie wie pani
jak karmić? Gazet pani nie czytała?”) walcząc by ich pociecha wreszcie
zechciała złapać pierś, bo „to jedyny słuszny sposób karmienia”. Gdy nie
wychodzi dziewczyny mają żal do siebie. Klęska. Nie dałam rady. Jestem złą
matką. A zapalenie piersi? Nie możesz spać, leżeć, ruszać ręką, głębiej
odetchnąć. Konsekwencje mogą być jeszcze gorsze, ale wiesz, że mimo, iż
krzyczysz z bólu powinnaś karmić. Jakoś przeżyjesz.
Jeszcze 3 miesiące kolek. Twoje spokojne za dnia maleństwo
wieczorem zaczyna robić się sino-purpurowe i krzyczy w niebogłosy kilka godzin.
Ale jesteś oczytana, wiesz co robić, stosujesz wszystkie metody po kolei i nic
nie działa. W nocy nie wstajesz często, bo dziecko „powinno” spać co najmniej
po 4 godziny… Akurat Twoje to ewenement na skalę światową bo budzi się co pół
godziny. Oczywiście Ty rano jesteś niesamowicie wypoczęta. Uśmiechasz się do
wszystkich, dom masz ogarnięty, obiad ugotowany i jesteś pełna chęci do
działania.
wieczorem zaczyna robić się sino-purpurowe i krzyczy w niebogłosy kilka godzin.
Ale jesteś oczytana, wiesz co robić, stosujesz wszystkie metody po kolei i nic
nie działa. W nocy nie wstajesz często, bo dziecko „powinno” spać co najmniej
po 4 godziny… Akurat Twoje to ewenement na skalę światową bo budzi się co pół
godziny. Oczywiście Ty rano jesteś niesamowicie wypoczęta. Uśmiechasz się do
wszystkich, dom masz ogarnięty, obiad ugotowany i jesteś pełna chęci do
działania.
Później karmisz tylko zdrowo. Sama ukradkiem wcinasz
czekoladę i nie dasz jej dziecku. A ono podchodzi, patrzy na Ciebie oczami kota
ze Shreka i… pękasz. Wszystko dla ludzi w umiarkowanych ilościach.
czekoladę i nie dasz jej dziecku. A ono podchodzi, patrzy na Ciebie oczami kota
ze Shreka i… pękasz. Wszystko dla ludzi w umiarkowanych ilościach.
Nie tracisz cierpliwości (rady Superniani ZAWSZE działają) i
jesteś sprawiedliwa wobec wszystkich swoich dzieci. Nie reagujesz
impulsywnie. Dajesz radę wychowywać, pracować, utrzymywać dom i jeszcze „pół dnia”
potrafisz wygospodarować dla siebie. Nigdy nie masz dość! Ale kochasz ten stan.
Widzisz uśmiech, słyszysz „kocham cię”, czujesz rączki zarzucone na szyję,
patrzysz jak słodko śpi po całym wykańczającym Cię dniu i nie wyobrażasz sobie
już życia bez tych wszystkich zawirowań.
jesteś sprawiedliwa wobec wszystkich swoich dzieci. Nie reagujesz
impulsywnie. Dajesz radę wychowywać, pracować, utrzymywać dom i jeszcze „pół dnia”
potrafisz wygospodarować dla siebie. Nigdy nie masz dość! Ale kochasz ten stan.
Widzisz uśmiech, słyszysz „kocham cię”, czujesz rączki zarzucone na szyję,
patrzysz jak słodko śpi po całym wykańczającym Cię dniu i nie wyobrażasz sobie
już życia bez tych wszystkich zawirowań.
Fot. Fotochatka |
Masz w domu Aniołka, może niejednego, który potrafi jednym gestem sprawić, że mimo, iż kipisz ze złości, na Twojej twarzy pojawia się spontaniczny uśmiech i czujesz ogromne ciepło na sercu. I wtedy… jesteś idealna.
Fot. Fotochatka |
Fot. Fotochatka |
Gdy czytam takie posty, to zły same mi lecą. Urodziłam trochę przed terminem na własne życzenie, karmiłam piersią mimo bólu, na który jestem słabo odporna. Ale dla niej było warto. Był czas, że miałam wrażenie, że skutki mi opadną, bo rana była dookoła. Nic nie pomagało, a chciała jeść. Karmienie trwało 1,5h, dopiero później zorientowałam się, że córka traktowała mnie jak żywego smoczka. Zrezygnowałam z karmienia, gdy córka miała 10moesiecy. Budziła się w nocy co pół godziny, bo pierś wypadła jej z buzi. Przeżywałam horror. Ale gdy ją odstawiłam i złapała 3dniówke płakałam. Bo to przeze mnie zachorowała. Przez to że chciałam się wyspać. Czułam, że jestem złą matką. Ciężko mi z tym było. A wsparcia nie miałam.
Naslonecznej.blogspot.com
Mnie "załatwiła" położna. Córka po narodzinach siedziała na piersi po dwie godziny inaczej był płacz. A ona podeszła, spojrzała: " to dziecko pije czy zrobiło smoczek z piersi?" i zanim zdążyłam odpowiedzieć szarpnęła, dosłownie wyrwała pierś z buzi małej robiąc mi ogromną ranę którą leczyłam prawie miesiąc. Zapaleń po pierwszej ciąży miałam trzy, raz skończyło się antybiotykiem, ale wytrzymałam rok. Przy synu miałam chyba 4 razy, przy czym jedno takie, że myślałam, że umrę. Gdy ktoś mnie musnął przez przypadek darłam się jakby mnie na żywca ze skóry obdzierali, mąż biegł przez cały dom z prędkością światła bo nie wiedział co się stało, a akurat ja na ból odporna jestem. Nawet Córcia, która uwielbiała się tulić zaczęła się bać do mnie podchodzić.
Ależ życiowe to co napisałaś… Mało tego – cały temat postu jest bardzo ważny. Bogu dziękuję, że dzieki tej inicjatywie mogę dowiedzieć sie tyle o Was mamach, o Waszych perypetiach związanych z byciem mamą i troskach dnia codziennego – bo przecież zazwyczaj teoria z praktyką ma niewiele wspólnego 🙂
Uwielbiam takie tematy. Porody, doświadczenie – mogłabym słuchać i opowiadać. Te 3500 znaków to dla mnie ledwie pigułeczka. Tak się rozpisałam, że gdy sprawdziłam ilość znaków to połowę musiałam wymazać… :-p
Słowo ,,Kocham Cię" wypowiedziane przez dziecko wszystko wynagradza 🙂
We mnie odkąd zostałam mamą jest tyle sprzecznych uczuć, są momenty, że mam wrażenie, że padnę i nie wstanę, ale zaraz przychodzi chwila wzruszenia, gdy moje dziecko próbuje wspiąć się do mnie na ręce, czasem kipię gdzieś w środku ze złości na cały świat, zaraz potem przyglądam się z czułością jak Helenka sama ogląda książeczkę. To chyba tak działa, że miłość jest lekiem na wszystkie trudy macierzyństwa, a tych trudów jest wiele, trudnych i trudniejszych…
W sumie to nie pozostało mi miejsca żeby opisać te bardzo pozytywne strony. Na pytanie czy zrezygnowałabym z tego wszystkiego, żeby np. nie doświadczyć zapaleń – odpowiadam: NIE. Ból kiedyś mija, a radość jaką dają dzieci, mnóstwo słodkich wspomnień i wartościowe doświadczenie są bezcenne. Co prawda nikomu nie życzę takich sytuacji. Był moment, że płakałam gdy tylko usłyszałam ruch dziecka w łóżeczku w obawie ze się obudzi i będę je musiała wziąć na ręce. Sto razy wolę rodzić bez znieczulenia niż przeżywać to jeszcze raz.
Powodzenia w konkursie.
P. S Też urodziłam po terminie, tydzień mnie męczyli i w 42 tygodniu pojawiła się Melania. W zielonych wodach i zakazona ecoli 😛
Tobie również 🙂 Hania na szczęście bez takich przygód. Najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło.
Tak wyglądają uroki macierzyńska. Nie zawsze jest kolorowo, ale czego nie robi sie dla maluszka