Ten post jest zupełnie subiektywny. Rozwój sprawności fizycznej jest dla mnie tak samo ważny jak rozwój intelektualny dziecka. Nie piszę o tym obszarze zbyt często, ale nie myślcie, że zasypuję Hanię tylko i wyłącznie milionem gier i pomocy edukacyjnych. W każdej porze roku preferujemy inny sport, a dziś krótko napiszę o naszej metodzie nauki jazdy na dwóch kółkach…
Jak nauczyć dziecko jeździć rowerem? |
Jak nauczyć dziecko jeździć rowerem?
Zapewne są tu zwolennicy przeróżnych metod, a ja zacznę od tego, że my Hani nie uczyliśmy tej sztuki wcale. Wsiadła i pojechała. Zbieraliśmy szczęki z ziemi, bo sami byliśmy w szoku. Oczywiście nie myślcie, że uważam ją za cudowne dziecko, które ledwie dostało rower z pedałami i niczego nie trzeba było jej objaśniać. Jak tego dokonała przeczytacie w dalszej części postu.
Rower biegowy czy rower z bocznymi kółkami?
Na rynku jest tyle przeróżnych modeli rowerów, że w głowie się kręci. Trzykołowe, z pedałami przy przednim kole, z parasolkami, rowerki-zwierzaczki i inne wynalazki, z doczepianymi bocznymi kółkami, czterokołowce i… rowerki biegowe. Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy zobaczyłam ten wynalazek (który z tego co wyczytałam ma prawie 200 lat! – zacofana ja), zastanawiałam się kto coś takiego wymyślił… Rower… do biegania?! I zaczęłam analizować… Teraz mam pewność, że był to ktoś naprawdę mądry. Pierwszy rowerek biegowy kupiliśmy, gdy Hania miała dwa lata. Był to model, do którego można później zamontować pedały. Okazało się jednak, że była jeszcze za niska i musieliśmy poczekać rok… Gdy się doczekaliśmy od początku zaczęła się odpychać i co najważniejsze – unosząc nogi do góry – uczyć się utrzymywać właściwą pozycję, równowagę. I tego brakuje właśnie w rowerkach z dodatkowymi kołami. Kiedy dziecko się do takiego przyzwyczai, cały czas ma przekonanie, że w razie czego się nie przewróci, bo jest dodatkowa podpora. Poza tym często rozgląda się na boki czy w tył, zamiast skupić się na jeździe. Pomijam fakt, że ma problem by podjechać np. pod górkę i to głównie wysiłek osoby pchającej sprawia, że w ogóle porusza się na swoim pojeździe…
Nie przechodziliśmy etapu biegania za rowerem z doczepionym uchwytem, (gdzie to rodzic utrzymuje równowagę, a nie mały rowerzysta). Taki gadżet moim zdaniem może i jest przydatny, ale męczący. I najczęściej z tego, co miałam okazję zaobserwować, gdy się go puszcza, a dziecko się zorientuje, wpada w panikę i… zalicza tzw. glebę. Kwestia nauki hamowania jest także ważna, o czym często się zapomina. Niby mamy przekonanie, że dziecko wie gdzie są hamulce, jak mocno je nacisnąć, ale to zupełnie coś innego gdy ma się 3-4 koła lub rower dodatkowo przytrzymuje rodzic. Na biegówce hamulec jest przy kierownicy, mały rowerzysta od początku uczy się go świadomie używać, ponadto zawsze może wyhamować nogami, zapierając się o podłoże. Uniknęliśmy poodzieranych kolan, nie stosowaliśmy ochraniaczy na łokcie i kolana (aczkolwiek nie odradzam tego absolutnie).
Już w ubiegłym roku mój mąż uparł się, że założy pedały, ale ja czułam, że te jeszcze nie ten moment i skończyło się demontażem. Tej wiosny, mimo, że tym razem on nie był przekonany do mojego pomysłu, co do powtórnego ich montażu – posłuchał. Hania wsiadła na rower i… pojechała. Tak po prostu. Słyszałam, że maluchy ćwiczące na takich pojazdach nabywają tę umiejętność szybciej, ale nie miałam świadomości, że aż tak… Więc jeśli ktoś zapyta mnie jak nauczyć dziecko jeździć rowerem, odpowiem z pełną odpowiedzialnością – kupić mu biegówkę i dać mu troszeczkę czasu. Wiem, że rodzice martwią się o bezpieczeństwo swoich latorośli, ale czasami ograniczają im swobodę, a trzeba spróbować zaufać. Jeśli upadną to na pewno się podniosą! (tę umiejętność też powinny trenować jak najszybciej). Nie można od razu poddawać się, lecz próbować być coraz lepszym mimo niepowodzeń. Pozwólmy im popełniać błędy! Dla przykładu – podczas wywrotki na polnej piaszczystej drodze, gdzie ja przestałam oddychać, młoda podniosła się otrzepała i… bez marudzienia i krzywienia się wsiadła na swój pojazd ruszając w dalszą drogę – taką miała przyjemność z jazdy! Dlaczego miałabym jej tego pozbawiać? Dzieciństwo nieodzownie wiąże się z upadkami.
Już w ubiegłym roku mój mąż uparł się, że założy pedały, ale ja czułam, że te jeszcze nie ten moment i skończyło się demontażem. Tej wiosny, mimo, że tym razem on nie był przekonany do mojego pomysłu, co do powtórnego ich montażu – posłuchał. Hania wsiadła na rower i… pojechała. Tak po prostu. Słyszałam, że maluchy ćwiczące na takich pojazdach nabywają tę umiejętność szybciej, ale nie miałam świadomości, że aż tak… Więc jeśli ktoś zapyta mnie jak nauczyć dziecko jeździć rowerem, odpowiem z pełną odpowiedzialnością – kupić mu biegówkę i dać mu troszeczkę czasu. Wiem, że rodzice martwią się o bezpieczeństwo swoich latorośli, ale czasami ograniczają im swobodę, a trzeba spróbować zaufać. Jeśli upadną to na pewno się podniosą! (tę umiejętność też powinny trenować jak najszybciej). Nie można od razu poddawać się, lecz próbować być coraz lepszym mimo niepowodzeń. Pozwólmy im popełniać błędy! Dla przykładu – podczas wywrotki na polnej piaszczystej drodze, gdzie ja przestałam oddychać, młoda podniosła się otrzepała i… bez marudzienia i krzywienia się wsiadła na swój pojazd ruszając w dalszą drogę – taką miała przyjemność z jazdy! Dlaczego miałabym jej tego pozbawiać? Dzieciństwo nieodzownie wiąże się z upadkami.
Trzeciego dnia nieustannej jazdy po podwórku, założyłam Hani kask, kamizelkę odblaskową i wybrałyśmy się w pierwszą wspólną dwukilometrową podróż. Słuchała moich poleceń i jechała idealnie prosto. Wszyscy stukali się w czoło, że to za szybko. Tata wszedł do domu bo stwierdził, że nie może na to patrzeć, ale coś go z tego domu wypychało. Kiedy zobaczył jak jedzie jego córeczka, padła szybka decyzja – trzeba kupić większy rowerek. Mimo wszystko przy tak małych kołach 12″, jazda jest dla dziecka męcząca. Uruchomiłam olx, znalazłam to co mnie interesuje i młoda szybko przesiadła się na większy model. Różnica jest taka, że musiała się nauczyć hamować pedałami, a nie rękoma. Poszło gładko. Mogę teraz sobie biegać w jej towarzystwie i nie mam problemu, że będąc sama z dwójką jestem skazana tylko na spacer lub jazdę samochodem. Biorę Wojtka na fotelik i jedziemy na wycieczkę rowerową np. na plac zabaw we trójkę.
Wojtek ma dwa lata i nieco mniejszą biegówkę. To, co na niej wyczynia przeszło moje wyobrażenia, więc nie zdziwiłabym się gdyby na dwóch kołach zaczął jeździć w przyszłym roku – okaże się. Z pewnością jest odważniejszy niż jego siostra, ale on od zawsze ryzyko ma we krwi…
Kolejną umiejętnością, którą Hania szlifuje jest jazda na rolkach. W sumie tego nie planowałam, ale była taka promocja w jednym ze znanych dyskontów, że rolki 3w1 (łyżwy, rolki i łyżworolki) kupiłam za 35 zł – grzechem byłoby ich nie wziąć :-P. Tutaj ochraniacze są już konieczne. Może macie jakąś złotą metodę jak nauczyć dziecko tej sztuki?
Jak nauczyć dziecko jeździć na rolkach? |
I na koniec pytanko. Kto z Was pokochał biegówkę tak jak ja? Pochwalcie się ile lat miały Wasze pociechy, gdy nauczyły się samodzielnie jeździć? A może mieliście upodobaliście sobie inne sposoby?
My też kochamy biegówkę. I potwierdzam, że dzieciom zdecydowanie łatwiej nauczyć się jazdy na zwykłym rowerze po używaniu rowerka biegowego. Mój starszy syn przesiadł się właśnie na większy rower, bez bocznych kółek, bez biegania rodziców za rowerem. Niedawno skończył 4 lata, ma jeszcze problem z zatrzymywaniem się, ale jeździ już jak mistrz, a młodszy przesiadł się na biegówkę i pewnie w przyszłym roku dołączy do brata już na zwykłym rowerze 🙂
Biegówki Tosia nie lubiła, z normalnym rowerem dopiero próbujemy, za to łyżwy i rolki, to absolutne szaleństwo. Byłam zdziwiona, że można tak szybko nauczyć się na nich jeździć:)
Mój syn nauczył się jeździć kilka tygodni temu w wieku 5,5 lat. Wsiadł i pojechał sam podobnie jak Twoja pociecha, ale muszę się przyznać, że w zeszłym sezonie jeździliśmy przez 3-4 tygodnie z kijkiem. Niestety popełniliśmy tutaj mały błąd. Była końcówka sezonu i kupując rower zdecydowaliśmy nabyć model z którego syn szybko nie wyrośnie. Model okazał się być zbyt ciężki i zanim syn ruszył to już się przewracał. Męczył się jak ja kiedyś wjeżdżając pod górę rowerem bez przerzutek. Przy drugim dziecku postaramy się nie popełnić podobnego błędu 🙂
U nas biegówka/taksówka w zestawie z kaskiem, pojawiła się w zeszłym roku jak Zosia miała 2,5 roku i do dzisiaj bardzo lubimy ten sprzęt. Widać, że jazda daje jej dużo frajdy, bo ma odpowiednią dynamikę. Jak już ogarnęła o co chodzi, a jeszcze trudno było ją opanować z zatrzymywaniem, obok asekurował ją tata na swoim rowerze. Niemodny już trójkołowy rowerek szedł nam opornie i dopiero teraz jakoś idzie nam pedałowanie, ale generalnie jazda na nim to nuda. A teraz powoli, powoli przymierzamy się do prawdziwego rowerka na dwóch kółkach.
Potwierdzam, 2,5 latek szybko się rozpędza, ale z hamowaniem gorzej. Młody wybrał metodę rozpędzania się z górki i zatrzymywania się z premedytacją na krzesłach ogrodowych
Filip jeszcze nie potrafi pojąć fenomenu rowerków. Akceptuje i bardzo lubi taki rowerek, który mamusia lu tatuś pchają z tyłu a on może skręcać kierownicą i dzwonić dzwonkiem 🙂
PS. Ostatnie zdjęcie skradło mi serce <3
Lada moment złapie. Mój zaczął jeździć w wieku 25 miesięcy
Biegówka jeszcze przed nami, bo Maluch aktualnie ma 14 miesięcy ale jest na naszej liście obowiązkowych rzeczy do kupienia!
Ja wolałabym biegówkę niż te kolorowe wynalazki 🙂
Biegówka już była, później próba na rowerku z bocznymi kółkami – bardzo krótko, bo mały nie chciał pedałować, teraz bez bocznych kółek, ale właśnie z kijkiem… i oczywiście matka się nieźle nabiegała… a efektów jeszcze nie ma. Zastanawiam się czy nie cofnąć się jeszcze raz do biegówki i później od razu na mniejszy rowerek bez bocznych kółek – może to się sprawdzi i u nas.
Magda, zawsze warto spróbować 🙂
Mogę się podpiąc pod pytanie jak nauczyć młodą jazdy na rolkach, bo tylko raz założyła na nogi w sklepie i już się boję 🙂
Nasza córka nie miała rowerka biegowego- zaczęła się uczyć na dwóch kółkach mając prawie 6lat, na początku szło opornie, a potem z dnia na dzień załapała 🙂
Strach ma wielkie oczy 🙂
Gdy moi synowie byli mali ciężko było dostać rowerek biegowy a na czterech kółkach jeździć nie chcieli, więc po odpinałam im boczne kółka i jeździli na dwóch nie pedałując a odpychając się nogami tym sposobem obaj nauczyli się jeździć w wieku niespełna czterech lat 😉
Jakby nie było w pewnym sensie sami sobie przerobili rower na biegowy 🙂
Jak syn był mały to mało dzieciaków na około używało takich rowerków.. a szkoda. Teraz zastanawiam się nad takim dla córy.
Warto, warto. Ale lepiej kupić w promocji albo używany, bo często są takie w bdb stanie 🙂
Nie mamy rowerka biegowego. Pierwszy synek nauczył się na 2 kółkach jeździć mając 4 latka. Młodszy synek w tym roku opanował jazdę na 4 kołach (ma 3 latka) za rok myślę, że będzie jeździł na 2 😉 A jak uczyliśmy? w sumie to starszy synek wsiadł i pojechał a ja go goniłam żeby sie nie przewrócił ;D
Teraz i u Nas czas na rolki 😀 Na razie raz je włożył i umie już w nich chodzić 😀
Powodzenia zatem życzę 🙂
My mamy i rowerek biegowy i tradycyjny z bocznymi kółkami. Kuba na biegowym dopiero uczy się jeździć, bo do tej pory był za niski do sięgania nogami do podłoża. Co do tradycyjnego roweru to nie ma siły jeszcze pedałować 😉
Nasz trzykołowiec uczy jedynie wygodnictwa i wysługiwania się innymi 😛
Biegowy rowerek jest super. Korzystamy i jesteśmy zadowoleni:)