Mikołajek to bohater opowiadań dla dzieci, który jest bardzo znany i lubiany. Pierwsza jego przygoda została opublikowana prawie 60 lat temu we francuskim dzienniku. Zdobyła ona tak duże uznanie, że powstała cała seria. Swoje istnienie Mikołajek zawdzięcza Rene Goscinnemu i Jeanowi Jaquesowi Sempe. Do naszej biblioteczki trafiło ostatnio 5 pozycji Wydawnictwa Znak, których bohaterem jest wspomniany chłopiec. Od razu przypadły dzieciaczkom do gustu. Wszystkie pochłonęliśmy w dwa tygodnie…
Mikołajek – kompan na każdy dzień
Sama znam Mikołajka od wielu lat i miałam okazję czytać kilka opowiadań, nawet zdarzało mi się kupować książki Goscinnego i Sempe w prezencie 🙂 Tym co mnie zaskoczyło tym razem, jest 'nowa odsłona’ bohaterów. Zawsze ilustracje były czarno-białe, a teraz Mikołajek i jego koledzy zyskali nowy, współczesny, kolorowy 'image’.
Można rzec, że chłopiec stał się postacią kultową. W oparciu o jego przygody powstała nawet książka kucharska, ale o tym za chwilę. Zacznę od nowości. Co prawda Goscinny nie żyje już prawie od 50 lat, ale hitowe opowiadania doczekały się kontynuacji.
Mikołajek – niczego się nie boję
Tym z Was, którzy pierwszy raz słyszą o Mikołajku wspomnę tylko, że to mały urwis, uczęszczający do szkoły podstawowej, doświadczający wielu zabawnych przygód. Często popada on w drobne kłopoty, ale zawsze udaje mu się z nich wyjść obronną ręką.
Niczego się nie boję (klik) to niepublikowane dotąd opowiadania, których premiera miała miejsce w styczniu tego roku. Książka ma twardą oprawę (zresztą pozostałe widoczne tutaj także, poza kolorowanką), niewielki format i zawiera kolorowe i przejrzyste ilustracje, które mnie osobiście bardzo się spodobały. Znajdziemy tu cztery opowiadania, każde traktujące o różnych rodzajach strachu – nie tylko dzieci: przed szczepieniem, przed niepożądanymi lokatorami w domu, przed wyśmianiem przez kolegów i przed ciemnością podczas biwaku…
Podwórkowe przygody Mikołajka
Najgrubsza z pozycji, bo zawierająca ponad 350 stron, jednak chłonie się ją niesamowicie szybko. Na początku mamy przedstawionych prawie wszystkich bohaterów. Jest Mikołajek, jego koledzy (Alcest – łakomczuch, Euzebiusz – zawadiaka, Kleofas – najgorszy z uczniów, Ananiasz – klasowy kujon, Gotfryd – najbardziej rozpieszczony, Rufus – syn policjanta), koleżanki (Jadwinia – sąsiadka Mikołajka i zazdrosna o nią Ludeczka, która ma najlepsze pomysły w sytuacjach kryzysowych), rodzice Mikołajka, Rosół czyli Pan Dubon – nauczyciel, i Pani nauczycielka, brakuje tylko państwa Bledurt i Buni.
Czcionka jest dosyć duża, nie męczy oczu. Odnajdziemy tutaj 7 opowiadań, sytuacje typowo z życia wzięte. Jest nieco o dziecięcym buncie i byciem przekornym; o nietypowych pomysłach dzieci w obliczu kontaktu ze zwierzętami; o dorosłych, którzy w niektórych sytuacjach zachowują się jak dzieci; o układach na linii ojciec-syn (oczywiście w tajemnicy przed mamą); haku na opiekunkę; improwizacji w obliczu stresu i próbie unikania konsekwencji. Przygody są pouczające i dzieci mogą się wiele z nich nauczyć, a przy tym są niesamowicie prawdziwe :).
Wiosna Mikołajka
To jeszcze „oryginalna” wersja i szczerze powiem, że czytając tę książkę uśmiałam się najbardziej. Oczywiście dzieciaki śmiały się razem ze mną, ale nie jestem pewna czy dlatego, że zauważały humor sytuacyjny, czy dlatego, że ja się zanosiłam. Zdecydowanie na humor największy wpływ mają dwie postaci: pan Bledurt i tata Mikołajka. Jak na prawdziwych mężczyzn przystało są: upartymi, dumnymi, próbującymi postawić na swoim, przekomarzającymi się wiecznie sąsiedami. Z czystym sumieniem polecam przeczytanie tych historii! Wszystkie mają miejsce wiosną, rzeczywiście wiele może się w tym czasie wydarzyć!
Dodatkowo na końcu odnajdziemy garść informacji o twórcach przygód Mikołajka. Jako ciekawostkę podam, że Goscinny stworzył też Asteriksa i Lucky Luke’a…
Dodatkowo na końcu odnajdziemy garść informacji o twórcach przygód Mikołajka. Jako ciekawostkę podam, że Goscinny stworzył też Asteriksa i Lucky Luke’a…
Mikołajek – Kolorowanka
I tutaj także mamy na początku wymienione wszystkie postaci, narysowane jeszcze w oryginalnej wersji według Sempe.
Niektóre rysunki są bardzo szczegółowe, dlatego bez wątpienia dziecko ćwiczy precyzję ruchów ręki. W kolorowance są krótkie, często zabawne opisy, ale również polecenia do wykonania. Właściciel książeczki rozwija zatem wyobraźnię, umiejętność logicznego myślenia i spostrzegawczość. Każdy miłośnik Mikołajka ucieszyłby się z takiego prezentu, chyba, że… nie lubi kolorować 🙂
Mikołajek i słodkie przekąski – Alain Ducasse
Na koniec rarytas 🙂 Alain Ducasse, wielokrotny zdobywca gwiazdek Michelina, posiadający restauracje na całym świecie, tak bardzo zainspirował się Mikołajkiem i jego kolegami, że stworzył trzydzieści przepisów do gotowania z dzieckiem. Od samego oglądania książki cieknie ślinka. Znajdziemy tu propozycje śniadań, słodkości idealne na przyjęcia, przekąski na podwieczorki, posiłki świąteczne, coś dla grzecznych dzieci i ciasta niedzielne. Przepisy przeplatane są ilustracjami typowymi dla przygód Mikołajka, jakie zna większość z nas i krótkimi opisami sytuacji, których zadaniem jest zapowiedź smakołyku do przygotowania.
Podzielę się z Wami jednym z przepisów, który wypróbowaliśmy. Wspólnie z moimi małymi pomocnikami przygotowaliśmy zdrowe ciasteczka.
Składniki na 10 sztuk (zatem my wzięliśmy podwójną porcję):
70g miękkiego masła,
80g cukru
90g mąki (ja wzięłam kukurydzianą)
0.5 jajka
szczypta soli
szczypta proszku do pieczenia
szczypta sody oczyszczonej
45g płatków owsianych
35g żurawiny
35g rodzynek
Przygotowanie:
Najpierw ucieramy masło z cukrem.
Najpierw ucieramy masło z cukrem.
Kolejny krok to dodanie jajek, mąki, soli, proszku i sody, a na końcu płatków, żurawiny i rodzynek.
Ostatni etap to praca dla małych rączek – formowanie kulek z ciasta i układanie ich na blaszce w pewnej odległości, bowiem nieco wyrosną. Banalne, prawda?
I według przepisu należy je włożyć do rozgrzanego do 190 stopni piekarnika na 7 minut. U nas po 7 minutach były surowe, po 14 też, więc siedziały w piecu ponad 30 minut… Z wrażenia 10x sprawdzałam przepis i temperaturę, ale wszystko okazywało się ok. Ciacha wyszły wyśmienite, idealne do kawki dla mamy 😛 i jako zasłużona nagroda na deser dla wykonawców.
Podsumowując, zdecydowanie Mikołajek to kompan na każdy dzień, w zależności od humoru, można spędzać czas w jego towarzystwie w kuchni wyczarowując smakołyki, oddać się kolorowaniu lub po prostu czytać: w domu, na podwórku, w trasie – wszędzie, gdzie się da.
Kto z Was zna wspomnianego łobuziaka? Lubicie go czy nie przepadacie za nim?