Małymi krokami zbliża się czas wakacyjnych wyjazdów. Zapewne część z Was zaplanowała już wyjazdy lub inne aktywności. Co prawda na razie pogoda nas nie rozpieszcza, ale perspektywa odpoczynku i tak działa na plus. Jakiekolwiek mamy postanowienia, posiadając dzieci musimy przewidywać różnorakie okoliczności, bez względu na to czy czas spędzamy w domu czy poza nim. Nikomu raczej nie uśmiecha się szukanie apteki czynnej całą dobę, zwłaszcza, gdy wyjeżdżamy poza miasto lub zagranicę. Oto moje must have w kategorii: wyjazdowa apteczka.
Należymy do osób, które wolny czas lubią spędzać aktywnie, a takie podejście łączy się często z ryzykiem – mniejszym lub większym. Prawda jest taka, że kto nie ryzykuje ten nie żyje :), ale warto być przygotowanym na różne okoliczności. Tylko raz na weekendowy wyjazd w góry nie przygotowałam sobie apteczki i to był błąd. Straciliśmy trzy godziny na szukanie apteki czynnej po 20:00, dlatego teraz, nauczona na błędach, zawsze dbam o odpowiednie przygotowanie w tej dziedzinie.
Wyjazdowa apteczka dla rodziny – co warto w niej mieć?
1. Leki przeciwalergiczne – czyli to, co towarzyszy nam już na stałe. Póki co, tylko najmłodszy członek rodziny obywa się bez nich. Obecnie wiele rzeczy pyli, jakikolwiek kontakt z naturą wywołuje nieprzyjemne reakcje: katar, kaszel, łzawiące oczy i kichanie. Każdy z nas ma inne objawy, więc to ląduje w apteczce na samym początku, bez względu na to gdzie planujemy spędzić czas.
2. Leki przeciwgorączkowe/przeciwbólowe + termometr. Zawsze może się zdarzyć, że gdzieś nas zawieje, przemarzniemy (w tą majówkę przegrzanie nam nie grozi), złapiemy jakąś infekcję, czy najzwyczajniej ciśnienie będzie nie takie i pojawiają się niezbyt przyjemne dolegliwości: ból głowy, bóle mięśniowe, podwyższona temperatura – wtedy warto mieć tego typu środki pod ręką.
3. Leki na ból gardła, katar, przeciwkaszlowe. Im bardziej naturalny ich skład tym lepiej, wiadomo, że nie będziemy faszerować, zwłaszcza dzieci, jak nadziewanego kurczaka – czym popadnie. Przy zapaleniu jamy ustnej i gardła, przy suchym kaszlu można sięgnąć np. po miodowy Aspecton Junior (w syropie, dla dzieci już od 2 roku życia, bez alkoholu, laktozy, cukru, i glutenu). Przy kaszlu lub chrypie zaś – dla dorosłych (ale też czterolatków) porzeczkowy Aspecton w tabletkach. Oba zawierają wyciąg z porostu islandzkiego, nawilżający śluzówkę. Żeby udrożnić zwłaszcza mały nosek, warto mieć chociażby roztwór wody morskiej o którym wspominałam w tym poście (klik).
4. Leki przeciwbiegunkowe – nigdy nie wiadomo kiedy dopadnie nas ta przykra dolegliwość. Tak naprawdę nie mamy pewności, czy to, co dostajemy do jedzenia w różnych lokalach jest świeże. W sumie równie dobrze, możemy złapać „coś” z powietrza. Niestety i o tym miałam okazję się przekonać, gdy (znowu w górach) moje maluchy złapały rotawirusa, co wówczas skończyło się pobytem w szpitalu.
5. Środek na komary i kleszcze – podczas spacerów po lasach i łąkach pomyślmy o zabezpieczeniu się przed tymi insektami, zwłaszcza kleszczami, które przenoszą niestety groźne choroby. Są środki dostosowane już do najmłodszych, lepiej wydać kilkanaście złotych na nie, niż potem biegać od lekarza do lekarza. Sama w życiu kleszczy miałam wiele i niespecjalnie się tym wtedy przejmowałam, ale gdy znad morza młody przywiózł pamiątkę w tej postaci, zdrowo się zdenerwowałam. Ewentualnie polecam też mieć łapki do wyjmowania kleszczy lub pęsetę, która z kolei pomoże też wyciągać np. drzazgi.
Środków na komary też jest masa. Wielu z nas będzie grillować czy urządzać ogniska, a wtedy zwłaszcza te owady są najbardziej natrętne i upierdliwe.
Środków na komary też jest masa. Wielu z nas będzie grillować czy urządzać ogniska, a wtedy zwłaszcza te owady są najbardziej natrętne i upierdliwe.
6. Środki na poparzenia – skoro już jesteśmy w temacie grillowania i smażenia kiełbasek na ogniu warto zaopatrzyć się w nie awaryjnie. O oparzenie nietrudno, wystarczy chwila nieuwagi. Zdecydowanie podczas wypoczynku przydadzą się też jałowy gazik/plastry/bandaże i środki do dezynfekcji ran. Tu się skaleczymy, tam dziecko przewróci się i zedrze kolanko czy łokieć – wypadki chodzą po ludziach.
7. Lek na chorobę lokomocyjną – w podróży u nas konieczny. Na szczęście coraz rzadziej przytrafiają się nam takie sytuacje, ale na wyposażeniu jest!
To by było na tyle. Dodalibyście coś jeszcze, co powinna zawierać wyjazdowa apteczka? Jak się zwykło mawiać: przezorny zawsze ubezpieczony, więc lepiej dmuchać na zimne niż potem żałować, że o czymś się nie pomyślało.
Wpis powstał we współpracy z firmą Krewel Meuselbach, producentem wyrobów medycznych na bazie naturalnej soli (wody) morskiej: hipertonicznego Aspectonu Spray (od 8. roku życia) i sprayu do nosa Rhinotonu (od 6. miesiąca życia).
Tekst „Wyjazdowa apteczka” prezentuje zdanie autorki i ma jedynie charakter informacyjny. Nie może być traktowany jako porada medyczna lub farmaceutyczna.
W celu dowiedzenia się o spodziewanym ryzyku związanym z używaniem wyrobu zgodnie z jego przewidzianym zastosowaniem– zapoznaj się z
treścią ulotki.
treścią ulotki.
To jest wpis, który niedługo mi się przyda. Dziękuję! Nie muszę sama o wszystkim pamiętać.
Cieszę się, że jest przydatny 🙂
A gdzie prezerwatywy?;) mówię całkiem serio! Bez tego mogą np. Nie wpuścić na terytorium Ukrainy chociażby. A poza tym, to nigdy nic nie wiadomo, kiedy moze sie przydać:)
Ty poważnie z tą Ukrainą?
Pewnie!. Kiedys jezdzilismy z tata tam, po ropę i ogolnie w celach handlowych. Byl wtedy zapis, że w pojezdzie musi znajdowac sie apteczka, w ktorej jest prezerwatywa. Pamietam jak dzis, jak moj tata sie z tego śmiał:)
To mnie teraz zaskoczyłeś! Padłam 😂
Jest pięknie na blogu
Dziękuję!