Dwa do wyboru: w pierwszym kurczaczek szuka drogi do swojej mamy, a w drugim zajączek zgubił złote jajko. Moje dzieci uwielbiają labirynty. Zawsze na początku szukają drogi wodząc palcem – to świetne ćwiczenie na koordynację wzrokowo-ruchową i spostrzegawczość. Jeśli i Wasze pociechy lubią tego typu zadania, to w tym poście (klik) odnajdziecie więcej labiryntów.

Na dobrą sprawę w tego typu łamigłówkach nie trzeba umieć czytać, wystarczy być spostrzegawczym i umieć porównywać. Pod wykreślanką wypisane są słowa, które należy odnaleźć (ukryte są w pionie i poziomie). Starszym dzieciom można utrudnić zadanie, nie dając im tego typu podpowiedzi.  Osobiście zawsze proszę, aby każde znalezione słowo kolorować inną kredką (tą samą wykreślać odnaleziony wyraz pod tabelką). Dzięki kolorowaniu ćwiczy się precyzyjne ruchy ręki, gdyż kratki są dość małe. Oczywiście pozostałe litery, czytane kolejno utworzą hasło tematyczne – tutaj dodatkowo utrwalamy, że czytamy od lewej do prawej, od góry do dołu (niby oczywiste, ale są przedszkolaki, które piszą w przeciwnym kierunku).

W tym przypadku trzeba już umieć przeliterować wyrazy i je zapisać. Jeśli chodzi o Wielkanoc, najczęściej wszystko zdrabniamy: mówimy o zajączku, kurczaczku, baranku, koszyczku itd. Hasło to słodki przysmak, który wkładamy do święconki.

Ostatnia łamigłówka to czysta matematyka. Przeliczamy pisanki w pętlach, porównujemy ich ilość, tworzymy odpowiedni zapis, utrwalamy symbole graficzne liczb i stosowanie znaków większości, mniejszości i równości.

Wszystkie wielkanocne łamigłówki do pobrania znajdziecie tutaj (klik). Moim zdaniem warto wykorzystać tego typu zadania, gdyż one także wprowadzają nasze pociechy w klimat świąteczny 🙂 Poza tym działajcie i angażujcie Wasze dzieci w przygotowania do Wielkanocy. Niech wzbogacają swoją wiedzę, niech rozwijają kreatywność, niech pracują ich ręce i niech nasze kilkulatki czerpią radość ze wspólnego spędzania czasu i widocznych efektów swojej pracy!