Przychodzi taki czas, że każdy z nas może wygonić dzieci z domu – bez skrupułów i jakichkolwiek wyrzutów sumienia. I trzeba ten fakt wykorzystywać do maksimum, z pełną premedytacją. A skutki… będą zauważalne i w gruncie rzeczy powinny być satysfakcjonujące zarówno rodziców jak i dzieci!*
Może się za bardzo zagalopowałam. Niektórzy z różnych przyczyn nie mogą, ale powinni wyganiać dzieci z domu. I to jak najczęściej, zwłaszcza teraz, kiedy pogoda wreszcie nas rozpieszcza. Nie trzeba ubierać się pół godziny i martwić, że będzie katarek i kaszelek, gdy się zmarznie. Owszem, są wymówki: praca, obowiązki, brak podwórka i placu zabaw w pobliżu, ale… dla chcącego nic trudnego. Ja jestem szczęściarą i mam podwórko pod nosem, ogrodzone i zabezpieczone, aczkolwiek nie jest tak, że wyrzucam maluchy, zamykam za nimi drzwi, kładę się na kanapie i pachnę, myśląc „róbta co chceta”! Hanię wypuszczę na dłuższą chwilę samą, jednak mam na nią widok z okna, do młodego nie mam jeszcze takiego zaufania, więc zaraz lecę za nim. Zresztą on sam wraca jak bumerang, gdy zostaję na dwie minuty w domu.
Wygoń dziecko z domu
Takie wyganianie ma wiele pozytywnych skutków i dla rodzica i dla latorośli. Oto 7 powodów dla których warto!
1. Jeśli masz w domu miłośnika technologii, kochającego ekrany: komputera, tabletu, smartfona czy telewizora – dbasz o jego wzrok. Nie od dziś wiadomo, że ciągłe wpatrywanie się w ekran męczy oczy, gdyż ciągle coś miga, skacze, świeci. Zatem mamy pierwszy argument (z opcją: zostawiamy sprzęt w domu).
2. Przyszłość naszego narodu dotlenia wszystkie komórki organizmu (rodzice też). Oddychamy świeżym powietrzem (no chyba, że macie w pobliżu drogę szybkiego ruchu, czy mieszkacie w samym centrum, ale patrzmy optymistycznie). Hartujemy się, nabywamy odporności. Owszem dzieciaki mają kontakt z bakteriami, wkładają brudne rączki do buzi, nie myją ich co chwilę, ale to ryzyko wpisane w dzieciństwo (jeśli jesteś zwolennikiem sterylnego wychowywania, to pewnie masz na to metodę i czuwasz cały czas, by jednak takich sytuacji uniknąć).
3. Otrzymujemy niezbędną dawkę witaminy D, którą zapewnia nam słońce (wystarczy 20 minut). Oczywiście trzeba używać kremów z filtrami – wiadomo. Ja jednak nie przesadzam ze zbyt wysokimi, ale każdy postępuje według własnych zasad. Niedobór witaminy D skutkować może krzywicą, osłabieniem mięśni, przyczynia się do rozwoju otyłości, nadciśnienia tętniczego, cukrzycy i wielu innych schorzeń.
4. Rozwijamy sprawność fizyczną, chyba, że praktykujemy metodę na lenia – przy dzieciach to raczej niemożliwe. Młodzież biega, skacze, zmienia pozycje, a rodzice spalają kalorie biegając za swoimi pociechami. Dodatkowo dorośli ćwiczą koncentrację, spostrzegawczość i umiejętność przewidywania co za chwilę może się wydarzyć. Korzyści są obopólne, prawda?
5. Obcujemy z naturą. Obserwujemy żyjątka – większe i mniejsze oraz roślinność. Dzieci czasami mają bliskie spotkania trzeciego stopnia z glebą. Zdobywają wiedzę na temat przydatności do spożycia różnych znalezisk (choćbyśmy się dwoili i troili znajdą moment, by włożyć coś do buzi, gdy odwrócimy wzrok. Oby zawsze kończyło się to dobrze).
6. Uspołeczniamy się. Możemy nawiązać relacje z sąsiadami, tudzież innymi osobami spędzającymi czas na świeżym powietrzu. Czasami dowiemy się co dzieje się na świecie, czasami zdobywamy „niezbędne nam do życia” informacje o sąsiadce mieszkającej po drugiej stronie ulicy. A dzieci poznają nowych kolegów. Kto ma lepsze zabawki argumenty, ten dowodzi i wymyśla zabawy…
7. Wieczór jest nasz! Po tak sporej dawce świeżego powietrza i ruchu dzieci na ogół zasypiają w mgnieniu oka. Przynajmniej moje. Jeśli Twoje dziecko nadal jest pełne energii wieczorem to znak, że jednak powinieneś zaproponować zabawy, które bardziej je zmęczą. Weź pod uwagę to, abyś nie padł pierwszy 🙂
„Moje dziecko nie da się wygonić z domu”
Nie? Poważnie? To przedstawię Ci kilka propozycji, które mogą je przekonać! (Skupiam się na dzieciach młodszych).
1. Wizyta na placu zabaw – tam zawsze jest co robić. Okazuje się, że niemożliwe staje się możliwym, a rodzic jest w stanie jednego dnia przejść kilka zawałów serca i funkcjonować przy tym całkiem nieźle. Gdy nikt nie patrzy pod byle jakim pretekstem można skorzystać z urządzeń dla dzieci (pod warunkiem, że mamy pewność iż wytrzymają one nasz ciężar). Ponadto uszczęśliwi Cię wygląd Twojego dziecka, które nie ma kompletnie żadnych ograniczeń (ukłony w stronę tych, które z placu wracają czyste). Przecież każda okazja do testowania proszku jest dobra, a do tego wieszanie, ściąganie, prasowanie – przynajmniej sam nie będziesz się nudził.
2. Jazda rowerem. Tutaj opcje są dwie. Jedziemy wszyscy razem (dzieci samodzielnie lub na fotelikach) lub rodzice idą, dzieci jadą. Z jakiejkolwiek strony by na to nie spojrzeć – same plusy. W czasach, kiedy wszyscy się odchudzają ruch jest wskazany. Przy opcji pierwszej z fotelikiem, masz szansę poczuć się jak koń pociągowy, trenujesz każdy mięsień ciała, zwłaszcza gdy jedziesz pod górkę. Kiedy dziecko jedzie samo, a Ty swój pojazd zostawiasz w domu – idziesz, biegniesz. Kosztuje Cię to dużo energii, ale spalasz tłuszcz – więc chyba warto.
3. Gry w piłkę – podobnie jak wyżej. Rozwijamy sprawność fizyczną, ćwiczymy kondycję. Dzieci uczą się zdrowej rywalizacji, współdziałania w drużynie i rozwiązywania konfliktów („Bo ja chciałem kopnąć, a ona była pierwsza”, „Bo on źle rzucił”, „Nie bawię się z Tobą bo nie umiesz grać”, „Zabieram piłkę bo jest moja”). Tak więc sztuka negocjacji nabyta w takich okolicznościach z pewnością przyda się w życiu każdemu, zarówno na gruncie prywatnym jak i zawodowym..
4. Bańki mydlane. Cieszą oko i radują serce 🙂
Opcja pierwsza: rodzic siedzi, robi bańki, a dzieci… męczą się! Tak! Bo najczęściej biegają za nimi i próbują je przebijać.
Opcja druga: rodzic siedzi, dzieci robią bańki, mimowolnie wykonując ćwiczenia oddechowe, które przyczyniają się między innymi do rozwoju prawidłowej wymowy. Poza tym maluchy… biegają, bo i tak będą łapać te bańki!
5. Piknik – chwila kiedy rodzic może odpocząć na kocyku. Przy odrobinie szczęścia nawet się położy. Rozkoszujemy się kontaktem z matką naturą. Ale nie ma tak dobrze. Chcesz błogiego spokoju? Dziecko i tak Cię zagada w przerwach między kolejnymi kęsami 🙂 Co jest jeszcze irytujące na piknikach. Muchy, komary i inne owady, które zrobią wszystko, żebyś tylko nie siedział bezczynnie.
6. Kolorowanie, czytanie, gry planszowe, puzzle – czyli czynności wykonywane przez dziecko, które je absorbują i sprawiają, że możemy też posiedzieć w spokoju. Pod warunkiem, że… Nasza pociecha umie czytać i ma innego towarzysza do planszówki. Tak czy siak to rozrywka także dla nas. Dorośli sami chętnie sięgają po kredki czy puzzle. 🙂
Jeśli szukacie więcej inspiracji do zabaw na świeżym powietrzu zajrzyjcie do mojego cyklu – tam jest znacznie więcej propozycji! (na końcu wskazanego postu linki do pozostałych gier i zabaw).
Mam nadzieję, że ten post chociaż trochę Was rozbawił. Zatem „Poczuj wolność! Wygoń dziecko z domu!”
*post jest pisany z przymrużeniem oka
Super tekst ja jestem na etapie puszczania samej z kotaktem wzrokowym lena kocha przyrode robaczki ślimaczki najwiecej czasu spedza na poszukiwaniach owadów jazda rowere to też czeste postoje
Trzeba się zgodzić z tym, że naprawdę w tych czasach dziecko trzeba z domu wyganiać! W niektórych przypadkach nawet siłą i podstępem.
Mój Oli ma problem z powrotem do domu 🙂 cieszy mnie to niezmiernie chociaż etap niechęci wychodzenia z domu też przeszedł
My też ostatnio każdą chwilę spędzamy na dworzu, zwłaszcza weekendy!
jasne, że tak, przy takiej pogodzie aż zal siedziec w domu…wychodzimy kiedy tylko jest okazja i mozliwosc
U nas nie trzeba wyganiać, wręcz jest wielki problem z powrotem do domu! Martynka bardzo aktywnie spędza czas na placu zabaw, w ogródku, na rowerku i w ciągłym ruchu 🙂
Ach, mieć połowę tej energii…
Ja mam problem z powrotem do domu, sama lubię spędzać czas na świeżym powietrzu.
U mnie nie trzeba młodej wyganiać 🙂 Na hasło : rower, plac zabaw jest pierwsza ubrana 🙂 Masz rację, dziecko jest dotlenione, wybiegane, na słonecznione a na wieczor dość zmęczone by paść o ludzkiej porze 🙂
Żeby o ludzkiej chciało wstawać 🙂
znam to, żaden ruch, zadne zmęczenie nie powoduje, że młoda dłużej śpi 🙂
Uwielbiam takie pomysły na wspólną zabawę z dziećmi.
Ostatnio mojego dziecka nie idzie zagonić do domu :p Oj też mamy masę pomysłów na zabawy 🙂 Chętnie skorzystamy też z Waszych. Bardzo przyjemnie się czytało a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
No to się cieszę, taki był zamysł 🙂