Jak pewnie zdążyliście zauważyć ostatnio zniknęłam 🙂 Miałam sporo obowiązków w związku z Dniem Mamy i Dniem Dziecka. Temat będzie troszkę z pogranicza, zważywszy na to, co opisuję na co dzień na blogu.
Prawie każdy z Was prędzej czy później pośle (lub już posłał) dziecko do przedszkola. Nie będę rozwodzić się na ten temat, jednak opiszę Wam jak można nawiązać współpracę między nauczycielem a rodzicem ku zadowoleniu dzieci. W placówce, w której pracuję to już tradycja: od 4 lat po występie z okazji Dnia Mamy i Taty przygotowujemy niespodziankę dla przedszkolaków w postaci przedstawienia. Był już „Kopciuszek”, „Czerwony Kapturek”, „Jaś i Małgosia”, a w tym roku „Kot w butach”.
Zaczynamy od tego, że poszukujemy chętnych do tego rodzaju współpracy. W zasadzie można powiedzieć, że mamy „stałą ekipę”, współpracują z nami nawet Ci, których dzieci już poszły do szkoły. Ciężko jest zaangażować nowe osoby, (być może się wstydzą), aczkolwiek zawsze chwalą naszą inwencję twórczą. Spotykamy się wieczoramy i ćwiczymy podnosząc sobie każdorazowo poprzeczę (np. w tym roku sami śpiewaliśmy – do tej pory puszczaliśmy podkład i ruszaliśmy ustami, [coś w stylu playback’u] :)). Oczywiście wszystko odbywa się w wielkiej tajemnicy.
Osoby, które w tym roku wzięły udział w przedstawieniu są amatorami, ludźmi z ogromnym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Każdy potrafi świetnie improwizować. Całą dekorację przygotowywaliśmy sami, poświęcając dodatkowy czas. Nasz tegoroczny „Kot w butach” był komedią. Śmiechu było co niemiara. Zyskał takie uznanie, że zdecydowaliśmy się wystąpić także na Dniu Dziecka organizowanym w miejscowości, w której mieści się nasze przedszkole. Trzeba było na szybko zastąpić jednego aktora, ale wyszło całkiem fajnie. Oczywiście zdarzyły się drobne wpadki, związane m.in. z zapominaniem tekstu czy z faktem, że 5 minut przed występem znaleźliśmy osobę, która będzie nam puszczała muzykę – nie muszę dodawać, że scenariusza w ogóle nie znała.
Ze swojej strony muszę powiedzieć, że mało brakowało, a występ nie odbyłby się. Dlaczego? Otóż graliśmy bez nagłośnienia. Podczas próby generalnej mówiłam tak głośno, że na początku „premiery” okazało się, że ledwie mówię, a w zasadzie chrypię. Dosłownie zdzierałam gardło, aby było mnie słychać. Na dwa dni zupełnie straciłam głos i wręcz modliłam się, aby choć częściowo odzyskać go do występu na boisku, gdzie jak wiadomo trzeba mówić jeszcze głośniej niż w sali. Odbiło się to też na moich „umiejętnościach wokalnych”, gdyż nie mogłam poradzić sobie z wyższymi dźwiękami, gdyż mój głos zupełnie zanikał, ale daliśmy radę. Teraz jestem na zwolnieniu – z zapaleniem tchawicy, ale było warto!
Zanim jednak rozpoczął się nasz występ wszyscy wzięliśmy udział w marszobiegu. Większość naszych aktorów wybrała dystans 5km. Wszyscy sobie nawzajem pomagaliśmy. Hania miała jechać na rowerku biegowym, ale 3/4 trasy siedziała w przyczepce, a rowerek trzeba było nieść. Wymienialiśmy się i rowerkiem, i przyczepką, i dziećmi, które zasiadały w przyczepce – pełna integracja. Każdy uczestnik otrzymał medal, a dzieci dodatkowe prezenty.
Zmęczeni, ale szczęśliwi – każdy był zwycięzcą 🙂 |
Z kolei po przedstawieniu z koleżankami przeprowadziłyśmy kilka zabaw dla przybyłych maluchów w perukach afro :). I każdy to potwierdzi – było rewelacyjnie 🙂
Jeśli chcecie się pośmiać zapraszam do obejrzenia naszego występu:
A czy Wy bierzecie udział w tego rodzaju inicjatywach lub chcielibyście, aby były organizowane? I co sądzicie o naszym występie? Chętnie poznam Wasze zdanie.
Dobrze, że juz wróciłaś;-) gratuluje sił i zaangażowania do takich akcji. Fantastyczny pomysł.
Przedstawienie świetne, bardzo fajna macie ekipę 🙂
Rewelacja, bardzo pochwalam takie czyny 🙂 Sama jestem nauczycielką i zarazem mamą … więc doskonale wiem jak to jest organizować takie akcje 😉
Wspaniała sprawa takie przedstawienie, szkoda, że rodzice często nie zdają sobie sprawy z tego, że trzeba włożyć w to wiele pracy i czasu.
Występ Rodziców w przedstawieniu to jest nieopisana radość dla dziecka 🙂 A i dla Rodzica myślę że to taki powrót do dzieciństwa. Każda szkoła powinna podjąć taką inicjatywę chociaż raz w roku. Zrozumiałe, że nie każdy Rodzic ma czas, ale są też tacy którzy tylko czekają na zaproszenie. W mojej szkole również z powodzeniem robimy takie imprezy. Super sprawa! 🙂 pozdrawiam.
Ale są też rodzice którzy mają czas, a zachęcani i tak odmawiają. Myślę, że każda para powinna przynajmniej raz wydelegować jedną osobę do udziału w takiej inicjatywie. Dzieci później długo przeżywają: a mama była kotem/księżniczką/królem, a tata Baronem/Heroldem/ Stangretem itd. U mojej siostry zgłosiło się 30 na 40 rodziców! 🙂
Masz rację, rodzice są różni, może wstydzą się, chociaż trudno mi to zrozumieć, przecież to dla dzieci, a radość dziecka bezcenna. I to prawda, maluchy bardzo to przeżywają, o niczym innym nie mówią 🙂 Pozdrowienia dla Was!
To się uśmiałam 🙂 Przedstawienie bardzo fajne! Pomysł na integrację z rodzicami jest genialny tylko szkoda, że nie każdego da się namówić.
PS. Klocki dzisiaj doszły 🙂
Miało być śmiesznie. Naprawdę udało nam się stworzyć rewelacyjny zespół! Cieszę się, że klocki doszły 🙂
Nie mogę się doczekać kiedy moja córka będzie chodziła do przedszola 🙂 Takie tematy nie są mi obce 🙂
U nas to już tradycja, zwłaszcza z rodzicami, którzy mają u nas dzieci stale od kilku lat (a nawet z tymi, których pociechy opuściły już nasze mury) :)Tak naprawdę to super rozrywka, mimo, że czasochłonna 🙂
Pracując w p-lu byłam nawet Mikołajem, bo nie było żadnego faceta pod ręką. Także jestem jak najbardziej na tak. 😀
Tak, rodziców ciężko zaangażować, a sami wymagają, aby dzieci występowały na każdym przedstawieniu i później rozczarowanie, że nie chcą. Najlepsze są komentarze dzieci: "Mamo, tato – dlaczego Wy nie wystąpiliście?"
Mój syn jeszcze nie chodzi do przedszkola, ale jeśli byłaby taka możliwość, to oczywiście wzięłabym udział 😉
Wszystko przed Tobą, zawsze to Ty jako rodzic możesz wyjść z inicjatywą.