Jak pewnie zdążyliście zauważyć ostatnio zniknęłam
Miałam sporo obowiązków w związku z Dniem Mamy i Dniem Dziecka. Temat będzie troszkę z pogranicza, zważywszy na to, co opisuję na co dzień na blogu.
Prawie każdy z Was prędzej czy później pośle (lub już posłał) dziecko do przedszkola. Nie będę rozwodzić się na ten temat, jednak opiszę Wam jak można nawiązać współpracę między nauczycielem a rodzicem ku zadowoleniu dzieci. W placówce, w której pracuję to już tradycja: od 4 lat po występie z okazji Dnia Mamy i Taty przygotowujemy niespodziankę dla przedszkolaków w postaci przedstawienia. Był już „Kopciuszek”, „Czerwony Kapturek”, „Jaś i Małgosia”, a w tym roku „Kot w butach”.
Zaczynamy od tego, że poszukujemy chętnych do tego rodzaju współpracy. W zasadzie można powiedzieć, że mamy „stałą ekipę”, współpracują z nami nawet Ci, których dzieci już poszły do szkoły. Ciężko jest zaangażować nowe osoby, (być może się wstydzą), aczkolwiek zawsze chwalą naszą inwencję twórczą. Spotykamy się wieczoramy i ćwiczymy podnosząc sobie każdorazowo poprzeczę (np. w tym roku sami śpiewaliśmy – do tej pory puszczaliśmy podkład i ruszaliśmy ustami, [coś w stylu playback’u] :)). Oczywiście wszystko odbywa się w wielkiej tajemnicy.
Osoby, które w tym roku wzięły udział w przedstawieniu są amatorami, ludźmi z ogromnym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Każdy potrafi świetnie improwizować. Całą dekorację przygotowywaliśmy sami, poświęcając dodatkowy czas. Nasz tegoroczny „Kot w butach” był komedią. Śmiechu było co niemiara. Zyskał takie uznanie, że zdecydowaliśmy się wystąpić także na Dniu Dziecka organizowanym w miejscowości, w której mieści się nasze przedszkole. Trzeba było na szybko zastąpić jednego aktora, ale wyszło całkiem fajnie. Oczywiście zdarzyły się drobne wpadki, związane m.in. z zapominaniem tekstu czy z faktem, że 5 minut przed występem znaleźliśmy osobę, która będzie nam puszczała muzykę – nie muszę dodawać, że scenariusza w ogóle nie znała.
Ze swojej strony muszę powiedzieć, że mało brakowało, a występ nie odbyłby się. Dlaczego? Otóż graliśmy bez nagłośnienia. Podczas próby generalnej mówiłam tak głośno, że na początku „premiery” okazało się, że ledwie mówię, a w zasadzie chrypię. Dosłownie zdzierałam gardło, aby było mnie słychać. Na dwa dni zupełnie straciłam głos i wręcz modliłam się, aby choć częściowo odzyskać go do występu na boisku, gdzie jak wiadomo trzeba mówić jeszcze głośniej niż w sali. Odbiło się to też na moich „umiejętnościach wokalnych”, gdyż nie mogłam poradzić sobie z wyższymi dźwiękami, gdyż mój głos zupełnie zanikał, ale daliśmy radę. Teraz jestem na zwolnieniu – z zapaleniem tchawicy, ale było warto!
Zanim jednak rozpoczął się nasz występ wszyscy wzięliśmy udział w marszobiegu. Większość naszych aktorów wybrała dystans 5km. Wszyscy sobie nawzajem pomagaliśmy. Hania miała jechać na rowerku biegowym, ale 3/4 trasy siedziała w przyczepce, a rowerek trzeba było nieść. Wymienialiśmy się i rowerkiem, i przyczepką, i dziećmi, które zasiadały w przyczepce – pełna integracja. Każdy uczestnik otrzymał medal, a dzieci dodatkowe prezenty.
![]() |
Zmęczeni, ale szczęśliwi – każdy był zwycięzcą |
Z kolei po przedstawieniu z koleżankami przeprowadziłyśmy kilka zabaw dla przybyłych maluchów w perukach afro :). I każdy to potwierdzi – było rewelacyjnie 
Jeśli chcecie się pośmiać zapraszam do obejrzenia naszego występu:
A czy Wy bierzecie udział w tego rodzaju inicjatywach lub chcielibyście, aby były organizowane? I co sądzicie o naszym występie? Chętnie poznam Wasze zdanie.
Dobrze, że juz wróciłaś;-) gratuluje sił i zaangażowania do takich akcji. Fantastyczny pomysł.
Przedstawienie świetne, bardzo fajna macie ekipę
Rewelacja, bardzo pochwalam takie czyny
Sama jestem nauczycielką i zarazem mamą … więc doskonale wiem jak to jest organizować takie akcje 
Wspaniała sprawa takie przedstawienie, szkoda, że rodzice często nie zdają sobie sprawy z tego, że trzeba włożyć w to wiele pracy i czasu.
Występ Rodziców w przedstawieniu to jest nieopisana radość dla dziecka
A i dla Rodzica myślę że to taki powrót do dzieciństwa. Każda szkoła powinna podjąć taką inicjatywę chociaż raz w roku. Zrozumiałe, że nie każdy Rodzic ma czas, ale są też tacy którzy tylko czekają na zaproszenie. W mojej szkole również z powodzeniem robimy takie imprezy. Super sprawa!
pozdrawiam.
Ale są też rodzice którzy mają czas, a zachęcani i tak odmawiają. Myślę, że każda para powinna przynajmniej raz wydelegować jedną osobę do udziału w takiej inicjatywie. Dzieci później długo przeżywają: a mama była kotem/księżniczką/królem, a tata Baronem/Heroldem/ Stangretem itd. U mojej siostry zgłosiło się 30 na 40 rodziców!
Masz rację, rodzice są różni, może wstydzą się, chociaż trudno mi to zrozumieć, przecież to dla dzieci, a radość dziecka bezcenna. I to prawda, maluchy bardzo to przeżywają, o niczym innym nie mówią
Pozdrowienia dla Was!
To się uśmiałam
Przedstawienie bardzo fajne! Pomysł na integrację z rodzicami jest genialny tylko szkoda, że nie każdego da się namówić.
PS. Klocki dzisiaj doszły
Miało być śmiesznie. Naprawdę udało nam się stworzyć rewelacyjny zespół! Cieszę się, że klocki doszły
Nie mogę się doczekać kiedy moja córka będzie chodziła do przedszola
Takie tematy nie są mi obce 
U nas to już tradycja, zwłaszcza z rodzicami, którzy mają u nas dzieci stale od kilku lat (a nawet z tymi, których pociechy opuściły już nasze mury) :)Tak naprawdę to super rozrywka, mimo, że czasochłonna
Pracując w p-lu byłam nawet Mikołajem, bo nie było żadnego faceta pod ręką. Także jestem jak najbardziej na tak.
Tak, rodziców ciężko zaangażować, a sami wymagają, aby dzieci występowały na każdym przedstawieniu i później rozczarowanie, że nie chcą. Najlepsze są komentarze dzieci: "Mamo, tato – dlaczego Wy nie wystąpiliście?"
Mój syn jeszcze nie chodzi do przedszkola, ale jeśli byłaby taka możliwość, to oczywiście wzięłabym udział
Wszystko przed Tobą, zawsze to Ty jako rodzic możesz wyjść z inicjatywą.